Rz: Do tej pory grała pani z Kvitovą trzy razy i trzy razy przegrała, a teraz zwycięstwo przyszło dość łatwo...
Agnieszka radwańska: Nie sądziłam, że tak wiele razy zdołam ją przełamać. Ona przecież słynie z mocnego serwisu i to lewą ręką. To jej największa broń. Ale tym razem serwowała nieco słabiej, a ja potrafiłam to wykorzystać i być może to właśnie był klucz do sukcesu. Pierwszy mecz w takim turnieju jest zawsze bardzo ważny.
Nawierzchnia w Stambule jest specyficzna, zupełnie inna niż te, na jakich gracie w trakcie sezonu. Polubiła ją pani?
Trzeba się do niej przyzwyczaić, gra się na niej ciężko. Trudno o asa albo kończąca piłkę. Ale przyjechałam tu dość wcześnie, miałam dużo czasu na przygotowania i to chyba przyniosło efekt.