Wynik 6:3, 6:1 wyjaśnia wiele. Trochę emocji widziano, ale tylko w gemach, w których serwował Serb i walczył o dłuższy pobyt na błękitnym korcie w hali O2. Skończyło się na 69 minutach walki, czyli niemal jak zawsze. Szwajcar może już nawet nie pamiętać, kiedy przegrał seta z Tipsareviciem, było to w 2008 roku w Australian Open.
Wtorkowe spotkanie otwierające rywalizację w grupie B miało dla Federera znaczenie z kilku powodów. Punkty i kolejne 130 tysięcy dolarów na koncie (oprócz innych premii) były ważne, ale, który to raz, trzeba też było zmodyfikować historyczne zapisy w kronikach Masters. Sześciokrotny mistrz (to rekord) ma od 6 listopada także najwięcej zwycięstw w turnieju, właśnie wygrał po raz 40. (przy 7 porażkach). Do tej pory prowadził wspólnie z Ivanem Lendlem (39-12).
Federer nie zagrał tydzień temu w Paryżu, ale obawy o formę Szwajcara można śmiało odrzucić. Będzie się liczył. Zdobędzie siódmy tytuł w jedenastym starcie? W takiej formie – czemu nie.
W wieczornej sesji David Ferrer pokonał po długim boju Juana Martina Del Potro. Może finał z Jerzym Janowiczem w Paryżu mu pomógł, bo Argentyńczyk to także bardzo wysoki rywal. W turnieju deblistów o większości wygranych decydują tie-breaki, szkoda, że w tej loterii na cztery rakiety nie oglądamy Polaków.