Gra dwóch, a na końcu wygrywa Novak

Novak Djoković – Juan Martin del Potro 4:6, 6:3, 6:2. Lider rankingu ATP zagra dziś w finale, pokonany zachował nadzieję na dobry przyszły rok.

Publikacja: 12.11.2012 01:18

Nie tak dawno walczyli o brązowy medal igrzysk olimpijskich w Londynie. Wygrał Del Potro, jak piszą dziennikarze – Delpo. Wychodził w niedzielę na kort po sobotnim zwycięstwie nad Rogerem Federerem, które dało mu trochę nieoczekiwany, ale zasłużony awans z grupy. Były powody, wierzyć, że w pierwszym półfinale (drugi: Federer – Andy Murray skończył się po zamknięciu tego wydania gazety) będzie dużo dobrego tenisa. I było, tylko że znów wygrała serbska wytrzymałość.

Kiedy Argentyńczyk efektownie wygrał pierwszego seta z Djokoviciem, wydawało się, że wracają wspomnienia z US Open 2009, gdy del Potro bił faworytów jednego po drugim i zdobył jedyny tytuł wielkoszlemowy. Nadzieje na takie zakończenie zaczęły jednak szybko wietrzeć w drugim secie, gdy Juan Martin prowadził 2:1 i miał przed sobą swego gema serwisowego. Nie zdobył go, zamiast przewagi znów był remis i od tej chwili Djoković zaczął przejmować panowanie na korcie.

Mimo przewagi wzrostu oraz szybkości serwisu i forhendu del Potro przestał wytrzymywać tempo gry Serba. W sobotę z Federerem skończyli grę po nocy, następnego dnia stanął do gry po południu, rywal odpoczywał ponad dobę dłużej. Argentyńczyk nie poddawał się łatwo, zrywał się, walczył, ale trafił na mistrza wykorzystywania małych przewag.

Del Potro walczył, ale Djoković jak zwykle był lepszy w zbieraniu małych przewag

Mecz był wyrównany, lecz nagroda zawsze podkreśla osiągnięcia zwycięzcy. Juan Martin Del Potro wyjedzie z Londynu bogatszy o 390 tys. dolarów, z poczuciem, że znów potrafi wygrywać z najlepszymi (w sobotę mówił, że czuje się pełnoprawnym półfinalistą z wszelkimi szansami na finał). Spełnienie ambicji musi jeszcze odłożyć. Wiek jest po jego stronie, ma tylko 24 lata.

Novak Djoković ma już zapewnione 930 tysięcy (jako jedyny w turnieju nie przegrał na razie meczu) i jeśli wygra w finale, zarobi 1,76 mln. Rywala poznał po sesji wieczornej. Traf chciał, że też była to powtórka olimpijska – Murray i Federer walczyli w Wimbledonie o złoto. Przed spotkaniem Murray mówił: – Nie chcę nakładać sobie na barki zbyt wielkiego ciężaru oczekiwań. Cokolwiek się teraz stanie i tak już miałem najlepszy rok kariery, więc spróbuję się nie martwić zbyt wiele, jeślibym nie wygrał. Asekuracja była zrozumiała, jeśli przypomnieć, że trzy razy przegrywał wielkoszlemowe finały ze Szwajcarem.

Będą nowi mistrzowie turnieju deblowego. Starzy nie przeszli rozgrywek grupowych. Pierwsza parą finału zostali Mahesh Bhupathi i Rohan Bopanna z Indii. Wygrali z mistrzami Australian Open Leanderem Paesem i Radkiem Stepankiem po długim tie-breaku, w którym obronili piłkę meczową. Bhupathi już cztery razy grał o tytuł w Masters (trzy razy z Paesem), ale bez powodzenia. Może do pięciu razy sztuka.

 

Londyn. ATP World Tour Finals (5,5 mln dol.). Grupa A: A. Murray (W. Brytania, 3) – J. W. Tsonga (Francja, 7) 6:2, 7:6 (7-3). Grupa B: J. M. Del Potro (Argentyna, 6) – R. Federer (Szwajcaria, 2) 7:6 (7-3), 4:6, 6:3; D. Ferrer (Hiszpania, 4) – J. Tipsarević (Serbia, 8) 4:6, 6:3, 6:1.

1/2 finału: N. Djoković (Serbia, 1) – Del Potro 4:6, 6:3, 6:2.

Deble – Grupa B: R. Lindstedt, H. Tecau (Szwecja, Rumunia, 4) – J. Marray, F. Nielsen (W. Brytania, Dania, 8) 6:3, 7:5. Grupa A: L. Paes, R. Stepanek (Indie, Czechy, 3) – B. Bryan, M. Bryan (USA, 1) 6:4, 6:7 (6-8), 10-7; M. Granollers, M. Lopez (Hiszpania, 6) – A. Qureshi, J. J. Rojer (Pakistan, Holandia, 7) 6:4, 6:2.

1/2 finału: M. Bhupathi, R. Bopanna (Indie, 5) – Paes, Stepanek 4:6, 6:1, 12-10.

Poniedziałkowe finały: (19.) debel; (21.) singiel – transmisja telewizyjna na żywo w Polsacie Sport.

Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu
Tenis
Billie Jean Cup w Radomiu. Jak wygrać bez Igi Świątek?