Trzeci mecz Igi Świątek nie różnił się wiele od poprzednich. Znów zaczęła słabo, trudno było bez troski patrzeć na wymiany, w których stać się mogło wszystko: od pięknych zagrań dających punkty po proste błędy.
Barbora Krejcikova (40. WTA) to jest nie byle kto, umie skutecznie grać na kortach ziemnych, choć lepsze wyniki osiągała w deblu. Iga Świątek pokonała w czwartek Czeszkę 3:6, 7:6 (7-5), 7:5, męcząc się nie tylko z zawziętą rywalką, ale także z własnymi słabościami.
Stres pokonany
Najbardziej pozytywnym efektem tej długiej batalii jest to, że potrafiła poradzić sobie w najbardziej stresujących chwilach. Obroniła dwie piłki meczowe, przegrywając 3:6, 5:6 i 15-40, potem dała sobie radę w nerwowym tie-breaku i w decydującym secie, gdy musiała przełamywać niemoc i wymyślać lepsze sposoby na rywalkę niż skróty.
Iga Światek jest w ćwierćfinale turnieju z cyklu WTA 1000, w piątek stanie przed kolejnym wyzwaniem. Jej przeciwniczką będzie treningowa przyjaciółka z Melbourne Elina Switolina, która w lepszych czasach dwa razy wygrała turniej w Rzymie (2017, 2018).
Iga z widocznym trudem wykuwa formę na turniej Roland Garros, ale łatwo nie jest też innym. Nie ma w ćwierćfinale Simony Halep, która przez uraz łydki nie wie, czy zdąży na start w Wielkim Szlemie. Nie ma mistrzyni z Madrytu Aryny Sabalenki, którą pokonała Coco Gauff, nieobliczalną amerykańską nastolatkę. Jest jednak niezłomna Ashleigh Barty.