Spokojna głowa

Polska prowadzi we Wrocławiu ze Słowenią 2:0 w meczu Grupy I Strefy Euro-Afrykańskiej Pucharu Davisa

Aktualizacja: 01.02.2013 23:41 Publikacja: 01.02.2013 23:33

Łukasz Kubot

Łukasz Kubot

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Mirosław Żukowski z Wrocławia

Początek rywalizacji o Grupę Światową jest jak marzenie - w pierwszym dniu Polacy nie oddali rywalom ani jednego seta. Jerzy Janowicz pokonał Blaża Kavcicia 6:3, 6:3, 7:5 a Łukasz Kubot wygrał z Gregą Żemlją 6:3, 6:2, 6:0. Takiego blitzkriegu nikt się chyba nie spodziewał, przecież obaj Słoweńcy to gracze z czołowej setki rankingu ATP. Janowicz na początku meczu pokazał, że serwisowa pewność wciąż jest przy nim, a gdy w dodatku w drugim gemie przełamał podanie rywala, stało się jasne, że Słoweniec będzie cierpiał. I tak było aż do końcówki trzeciego seta, gdy Janowiczowi groził tie-break (Kavcić obronił dwa meczbole), ale skończyło się na strachu. Jednak zwycięzca wcale nie był z siebie przesadnie zadowolony. - Pierwszy mecz zawsze jest trudny, bo nie wiadomo, czego się spodziewać po nawierzchni, publiczności, sędziach, rywalu - mówi Janowicz.

Dziś wcale nie grało mi się dobrze. Na szczęście w tenisie nie ma not za styl, więc po prostu cieszę się, że to już za mną. Teraz Łukasz będzie miał spokojniejszą głowę przed drugim meczem– podsumował polski gracz nr 1. Także kapitan naszej reprezentacji Radosław Szymanik chwaląc swego podopiecznego za zwycięstwo przyznał, że Janowicz, choć dysponuje tak potężnym serwisem (wczoraj było to nawet 246 km/h), nie powinien tracić koncentracji przy podaniu. Meczbol był kontrowersyjny. Słoweńcowi wydawało się, że piłka po uderzeniu Polaka spadła za linią końcową, więc odbił ją od niechcenia. Sędzia liniowy krzyknął „aut", natomiast pani sędzia na stołku zmieniła tę decyzję i ogłosiła „Gem, set, mecz – Polska". Słoweńcy protestowali przez chwilę, ale bez przekonania.

Łukasz Kubot głowę miał rzeczywiście spokojniejszą i w swoim prawie rodzinnym Wrocławiu (pochodzi z Bolesławca, trenuje w Pradze), na oczach wielu krewnych, jak na paradzie wygrał z pierwszą rakietą Słowenii. Żemlja w trzecim secie po przegraniu własnego podania już w inauguracyjnym gemie, zupełnie stracił wiarę w sens dalszej walki. Na mecze Kubota wciąż przychodzić warto, bo z nim nigdy nie jest nudno, wiedzą to tenisowi smakosze na całym świecie. Gdy przestaną grać Kubot, Francuz Mickael Llodra czy Czech Radek Stepanek, tak ofensywny styl zobaczymy już tylko w muzeum tenisa, gdy nakarmimy przeszukiwarkę hasłem „serve and volley".

Żemlja podczas Australian Open zachorował i wciąż ma kłopoty z oddychaniem, ale po porażce nie odbierał zasług rywalowi. – Łukasz zagrał po prostu świetny mecz – przyznał Słoweniec. Radosław Szymanik oceniając swego drugiego singlistę powiedział jedynie: – To był pokaz tenisa.

W sobotę spotkanie deblowe (14.00). Jeśli Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wygrają, będzie 3:0 i praktycznie koniec meczu. Dwa niedzielne single (12.00) będą miały charakter towarzyski. Transmisja w Canal Plus Sport, ale warto zobaczyć najlepszych polskich graczy na żywo w odnowionej Hali Stulecia. W piątek była ona prawie pełna - to największa daviscupowa publiczność w Polsce od czasów Wojciecha Fibaka i spotkań na dawnych kortach Legii. Polscy gracze, byli z tego wyraźnie dumni. A my z nich i możemy już chyba myśleć o kolejnym meczu - w kwietniu (5 - 7) z RPA, także w Polsce.

Mirosław Żukowski z Wrocławia

Początek rywalizacji o Grupę Światową jest jak marzenie - w pierwszym dniu Polacy nie oddali rywalom ani jednego seta. Jerzy Janowicz pokonał Blaża Kavcicia 6:3, 6:3, 7:5 a Łukasz Kubot wygrał z Gregą Żemlją 6:3, 6:2, 6:0. Takiego blitzkriegu nikt się chyba nie spodziewał, przecież obaj Słoweńcy to gracze z czołowej setki rankingu ATP. Janowicz na początku meczu pokazał, że serwisowa pewność wciąż jest przy nim, a gdy w dodatku w drugim gemie przełamał podanie rywala, stało się jasne, że Słoweniec będzie cierpiał. I tak było aż do końcówki trzeciego seta, gdy Janowiczowi groził tie-break (Kavcić obronił dwa meczbole), ale skończyło się na strachu. Jednak zwycięzca wcale nie był z siebie przesadnie zadowolony. - Pierwszy mecz zawsze jest trudny, bo nie wiadomo, czego się spodziewać po nawierzchni, publiczności, sędziach, rywalu - mówi Janowicz.

Tenis
Roland Garros. Iga Świątek pokonała Jelenę Rybakinę. Wielki powrót królowej Paryża
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Tenis
Roland Garros. Iga Świątek awansowała z problemami, ale schody dopiero się zaczną
Tenis
Magdalena Fręch żegna się z Roland Garros. W Paryżu została nam już tylko Iga Świątek
Tenis
Roland Garros. Iga Świątek nie ma litości dla Emmy Raducanu. Jest awans do trzeciej rundy
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Tenis
Roland Garros. Samba w Paryżu, rewelacyjny nastolatek wysłał Huberta Hurkacza do domu
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont