Mirosław Żukowski z Wrocławia
Początek rywalizacji o Grupę Światową jest jak marzenie - w pierwszym dniu Polacy nie oddali rywalom ani jednego seta. Jerzy Janowicz pokonał Blaża Kavcicia 6:3, 6:3, 7:5 a Łukasz Kubot wygrał z Gregą Żemlją 6:3, 6:2, 6:0. Takiego blitzkriegu nikt się chyba nie spodziewał, przecież obaj Słoweńcy to gracze z czołowej setki rankingu ATP. Janowicz na początku meczu pokazał, że serwisowa pewność wciąż jest przy nim, a gdy w dodatku w drugim gemie przełamał podanie rywala, stało się jasne, że Słoweniec będzie cierpiał. I tak było aż do końcówki trzeciego seta, gdy Janowiczowi groził tie-break (Kavcić obronił dwa meczbole), ale skończyło się na strachu. Jednak zwycięzca wcale nie był z siebie przesadnie zadowolony. - Pierwszy mecz zawsze jest trudny, bo nie wiadomo, czego się spodziewać po nawierzchni, publiczności, sędziach, rywalu - mówi Janowicz.
Dziś wcale nie grało mi się dobrze. Na szczęście w tenisie nie ma not za styl, więc po prostu cieszę się, że to już za mną. Teraz Łukasz będzie miał spokojniejszą głowę przed drugim meczem– podsumował polski gracz nr 1. Także kapitan naszej reprezentacji Radosław Szymanik chwaląc swego podopiecznego za zwycięstwo przyznał, że Janowicz, choć dysponuje tak potężnym serwisem (wczoraj było to nawet 246 km/h), nie powinien tracić koncentracji przy podaniu. Meczbol był kontrowersyjny. Słoweńcowi wydawało się, że piłka po uderzeniu Polaka spadła za linią końcową, więc odbił ją od niechcenia. Sędzia liniowy krzyknął „aut", natomiast pani sędzia na stołku zmieniła tę decyzję i ogłosiła „Gem, set, mecz – Polska". Słoweńcy protestowali przez chwilę, ale bez przekonania.
Łukasz Kubot głowę miał rzeczywiście spokojniejszą i w swoim prawie rodzinnym Wrocławiu (pochodzi z Bolesławca, trenuje w Pradze), na oczach wielu krewnych, jak na paradzie wygrał z pierwszą rakietą Słowenii. Żemlja w trzecim secie po przegraniu własnego podania już w inauguracyjnym gemie, zupełnie stracił wiarę w sens dalszej walki. Na mecze Kubota wciąż przychodzić warto, bo z nim nigdy nie jest nudno, wiedzą to tenisowi smakosze na całym świecie. Gdy przestaną grać Kubot, Francuz Mickael Llodra czy Czech Radek Stepanek, tak ofensywny styl zobaczymy już tylko w muzeum tenisa, gdy nakarmimy przeszukiwarkę hasłem „serve and volley".
Żemlja podczas Australian Open zachorował i wciąż ma kłopoty z oddychaniem, ale po porażce nie odbierał zasług rywalowi. – Łukasz zagrał po prostu świetny mecz – przyznał Słoweniec. Radosław Szymanik oceniając swego drugiego singlistę powiedział jedynie: – To był pokaz tenisa.