Nadal stracił z powodu kontuzji kolana połowę poprzedniego sezonu, wrócił do gry miesiąc temu, ale startował tylko w mniejszych turniejach i tylko na kortach ziemnych.
Mecz pokazowy w Nowym Jorku z Argentyńczykiem Del Potro był dla niego pierwszą okazją do sprawdzenia się na twardej nawierzchni (i zarobienia, bo Nadal dostał ponoć za ten występ, czyli 95 minut gry, 1,5 mln dolarów) – przed wielkim turniejem w Indian Wells, pierwszym tegorocznym z serii Masters 1000 (ATP) i Premier Mandatory (WTA). Panie zaczynają grać w Indian Wells jutro, panowie pojutrze.
– Zobaczymy, jak się zachowa kolano, gdy przyjdzie do poważnej gry na twardym korcie. To dla mnie wielki test. Zapewne trochę potrwa, zanim się przyzwyczaję. Na razie wiem, że z powodzeniem mogę grać na mączce i to jest dla mnie bardzo ważne – mówił Nadal, który w ostatnią sobotę wygrał turniej na kortach ziemnych w Meksyku, pokonując w finale swojego rodaka Davida Ferrera, numer 4 na świecie.
Nadal jest teraz numerem 5 ATP i mówi, że choć po powrocie gra lepiej niż mógł sobie wymarzyć, droga do odzyskania prowadzenia w rankingu będzie bardzo daleka.
– Nawet się tym teraz nie zajmuję. Chcę znów grać na 100 procent, cieszyć się tenisem. Jak kolano się spisze, pomyślimy o ambitniejszych celach. Wynikami się teraz nie przejmuję, będzie co Bóg da – mówi Nadal.