Ćwierćfinałów z Polkami nie będzie, to zła wiadomość przede wszystkim dla starszej z sióstr, która straci 110 punktów rankingowych, gdyż rok temu odpadła o szczebel wyżej. Z czwartego miejsca na świecie wciąż nie spadnie, ale następny turniej w Miami, w którym broni tytułu, będzie miał już duże znaczenie dla obrony jej pozycji – ewentualne sukcesy Petry Kvitovej, Angelique Kerber i Sary Errani staną się teraz dość niebezpieczne.
Mecz Radwańska – Kirilenko trwał długo, zakończył się wynikiem 6:1, 4:6, 7:5 dla Rosjanki. Bardzo przypominał poprzednie ich spotkania, w których zawsze walki było dużo, tylko wynik końcowy inny. Tym razem w trzecim secie Agnieszka prowadziła 3:1, ale Maria wreszcie nie przeżyła déja vu. Pytana o to, dlaczego się udało, odpowiedziała: – Tym razem miałam ciut więcej szczęścia, no i jestem tenisistką, która, jak Agnieszka, umie grać na różne sposoby.
Mecz młodszej Radwańskiej z Azarenką przegrany 3:6, 1:6 wyglądał lepiej niż wynik. Urszula chwilami potrafiła narzucić swoje rządy w wymianach, grała ciekawie, odważnie, nawet skorzystała z patentu siostry i raz po skrócie zagrała precyzyjnie wolejowego loba – w końcową linię kortu.
Można śmiało przypuszczać, że Azarenka trochę się przestraszyła bojowości rywalki, bo w drugim secie nie pozwoliła sobie na chwilę relaksu i chwaliła Polkę po meczu, chyba szczerze. Bilans Białorusinki w tym roku: 17 meczów, 17 wygranych, tylko zdrowie jakby słabło – Azarenka pociągała nosem i narzekała na ból kostki. Urszula, która rok temu odpadła w Indian Wells w pierwszej rundzie, zamieni zysk netto (135 pkt WTA) na awans o 5-7 pozycji w rankingu, w okolice 30. miejsca.
Z wyjątkiem Agnieszki Radwańskiej, w ćwierćfinałach znalazły się te, które wskazało rozstawienie (pary stworzyły: Kvitova – Kirilenko, Errani – Szarapowa, Azarenka – Woźniacka, Kerber – Stosur).