Wielka czwórka wyłoniona

W półfinale mistrzostw WTA w Stambule zagrają Serena Williams z Jeleną Janković i Na Li z Petrą Kvitovą. Wiktoria Azarenka przegrała z rywalką i bólem pleców

Publikacja: 25.10.2013 23:37

Wielka czwórka wyłoniona

Foto: AFP

Wszystkie piątkowe mecze zapowiadały się atrakcyjnie, ale po pięciu gemach spotkania Na Li – Azarenka okazało się, że trzeba szybko zweryfikować tę zapowiedź. Chinka prowadziła 3:2, to jeszcze nie była miażdżąca przewaga, lecz na twarzy tenisistki białoruskiej pojawił się grymas. Nagle każda mocniej uderzona piłka stała się dla niej za szybka, każdy gwałtowny ruch bolesny.

Pomoc terapeutki WTA niewiele zmieniła, Wiktoria przed i po wizytach lekarskich zachowywała się tak samo: ledwie odbijała piłki, cierpiała, narzekała na plecy, nie mogła biegać, każda ostrzejsza wymiana wydawała się zapowiedzią rezygnacji z gry. Tyle dobrego dla tureckiej widowni, że Azarenka zacisnęła zęby i postanowiła wytrwać do mało szczęśliwego końca. Tenisa nie było więc w tym meczu wiele. Chinka po prostu spokojnie robiła swoje, a publiczność ciepło żegnała Azarenkę widząc, że każdy gem to dla niej niemałe poświęcenie.

Przy stanie 6:2, 5:0 dla Na Li Białorusinka na stojąco wywalczyła jeszcze jednego gema, kontuzja przynajmniej nie popsuła do końca jej serwisu. Potem swe ostatnie punkty bardziej odebrała, niż zdobyła tenisistka chińska i mogła cieszyć się z awansu z pierwszego miejsca w grupie białej. Choć tej radości nie okazywała z wielką ekspresją (okoliczności temu nie sprzyjały), to jednak ta wygrana musiała cieszyć – mistrzyni grupy białej nie gra w półfinale z Sereną Williams.

Wynik meczu nie tylko eliminował Azarenkę, ale także spowodował, że ostatni mecz grupowy Jeleny Janković z Sarą Errani natychmiast stracił znaczenie, jeśli nie liczyć 140 tys. dolarów premii. Tę rywalizację o bardzo drogą pietruszkę wygrała Włoszka 6:4, 6:4, dobrze, że tenisistki nie zlekceważyły za bardzo widzów i pokazały kilka efektownych zagrań, zwłaszcza w drugim secie.

W kwestii prawdziwych emocji pozostało liczyć tylko na spotkanie Petry Kvitovej z Andżeliką Kerber, bezpośrednią walkę o półfinał z Na Li. Zwolennicy czeskiego tenisa mieli satysfakcję: „Del Petra" ruszyła śmiało na rywalkę, była niemal zawsze spory krok z przodu, choć z własnej winy przegrała pierwszego seta. Oddała szerokim gestem kilka piłek prowadząc 4:1, Andżelika chwyciła tę szansę i nie puściła, aż do tie-breaka.

W kolejnych setach Petra już nie była tak rozrzutna, nawet spokojny trener David Kotyza bił jej czasem brawo. Kerber nie wytrzymała drugiej fali naporu Czeszki, nerwy pewnie też zrobiły swoje, mecz dość zdecydowanie zyskał faworytkę, choć woli walki polskiej Niemce odmówić na pewno nie można. Wsparcie Klubu Olimpijczyka z Puszczykowa, widocznego dobrze na trybunach, też nie pomogło. Wynik końcowy: 6:7 (3-7), 6:2, 6:3. Kerber pozostał nieoficjalny tytuł wicemistrzyni świata tenisistek leworęcznych – taki tytuł też może trochę się liczy.

Andżelika odpadła (wakacje z Agnieszką Radwańską niewykluczone), Petra gra dalej. Mecz z Na Li łatwy nie będzie, znają się dobrze, dotychczas grały na remis (3-3), ostatnio w Pekinie wygrała Chinka, w trzech setach. Trzysetowe mecze to specjalność Czeszki w tym roku (grała ich aż 37, 25 wygrała), ale zdrowie zabierają. – Dobrze zagrać z moją chińską przyjaciółką, ale jestem nieco zmęczona, więc wolę teraz myśleć tylko o tym, że wygrałam i cieszyć się sukcesem – mówiła Kvitova.

Jelena Janković z Sereną Williams ma dość dobry bilans, choć ujemny (4-7), lecz ostatni raz wygrała z amerykańską mistrzynią w 2010 roku i to na kortach ziemnych. W pekińskim finale było niedawno 6:2, 6:2 dla liderki rankingu światowego.

Serena w piątek miała w zasadzie dzień wolny na zakupy w Stambule, ale wpadła do hali na małą uroczystość. Dostała puchar od WTA (ufundowany przez sponsora z Dubaju) za zajęcie pierwszego miejsca w rankingu na koniec roku. Podobnie uhonorowano deblistki Sarę Errani i Robertę Vinci. Ciąg dalszy atrakcji turnieju mistrzyń WTA w sobotę, już w południe.

>Stambuł. Mistrzostwa WTA

(6 mln dol.)

4. dzień

:

Grupa biała


Na Li (Chiny, 4) – W. Azarenka (Białoruś, 2) 6:2, 6:1


S. Errani (Włochy, 6) – J. Janković (Serbia, 7) 6:4, 6:4


Tabela końcowa


1. Na Li        3-0 6-1


2. Janković  1-2 3-4


3. Azarenka  1-2 2-4


4. Errani       0-2 0-4


Awans:

Na Li i Janković

Grupa czerwona


P. Kvitova (Czechy, 5) – A. Kerber (Niemcy, 8) 6:7 (3-7), 6:2, 6:3


Tabela końcowa


1. Williams    3-0 6-0


2. Kvitova      2-1 4-3


3. Kerber       1-2 3-4


4. Radwańska 0-3 0-6


Awans:

Williams i Kvitova

Sobotnie półfinały:


12.00 Pietrowa, Srebotnik – Hsieh, Peng


14.00 Li Na – Kvitova


ok. 16.00 Williams – Janković


ok. 18.00 Errani, Vinci – Makarowa, Wiesnina

Wszystkie piątkowe mecze zapowiadały się atrakcyjnie, ale po pięciu gemach spotkania Na Li – Azarenka okazało się, że trzeba szybko zweryfikować tę zapowiedź. Chinka prowadziła 3:2, to jeszcze nie była miażdżąca przewaga, lecz na twarzy tenisistki białoruskiej pojawił się grymas. Nagle każda mocniej uderzona piłka stała się dla niej za szybka, każdy gwałtowny ruch bolesny.

Pomoc terapeutki WTA niewiele zmieniła, Wiktoria przed i po wizytach lekarskich zachowywała się tak samo: ledwie odbijała piłki, cierpiała, narzekała na plecy, nie mogła biegać, każda ostrzejsza wymiana wydawała się zapowiedzią rezygnacji z gry. Tyle dobrego dla tureckiej widowni, że Azarenka zacisnęła zęby i postanowiła wytrwać do mało szczęśliwego końca. Tenisa nie było więc w tym meczu wiele. Chinka po prostu spokojnie robiła swoje, a publiczność ciepło żegnała Azarenkę widząc, że każdy gem to dla niej niemałe poświęcenie.

TENIS
Jannik Sinner zarobił fortunę. Takich pieniędzy jeszcze w tenisie nie było
Tenis
Od rywala do trenera. Novak Djoković ma nowego szkoleniowca
Tenis
Jasmine Paolini uwierzyła w siebie. Nieoczekiwana bohaterka tenisowego roku
Tenis
BJK Cup Finals. Włoska recepta na sukcesy
Materiał Promocyjny
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!
Tenis
Ostatnie łzy Rafaela Nadala