Adam Romer z Berlina
Po heroicznej walce i zaskakującym niedzielnym zwycięstwie Kamila Majchrzaka w pierwszym meczu Polacy walczyli do ostatniej chwili o zwycięstwo. Decydujący singiel w berlińskim barażu przyniósł jednak wygraną gospodarzom.
Od pierwszej piłki mecz Pucharu Davisa w berlińskiej dzielnicy Grunewald nie był taki, jak wszyscy się spodziewali. Gospodarze oczekiwali łatwego zwycięstwa nad polską ekipą pozbawioną lidera Jerzego Janowicza, a Polacy mieli przyjechać do stolicy Niemiec, jak to się kiedyś mawiało, „po naukę". Średnia wieku polskich singlistów – 19,5 roku, nie pozostawiała złudzeń.
Piątkowe mecze zdawały się to potwierdzić, bo choć niemieccy dziennikarze pocieszali polskich, mówiąc, że „właściwie należał nam się punkt", bo młodzi Polacy grali nadspodziewanie dobrze, to wynik był jednoznaczny – 2:0 dla miejscowych.
Debel, w którym Polacy byli faworytami, także zaskoczył. Zamiast szybkiego zwycięstwa polskiej pary Łukasz Kubot, Marcin Matkowski mieliśmy czterogodzinne emocje i pięć setów. Wszyscy odetchnęli z ulgą po zwycięstwie Polaków. Goście, bo utrzymali się w grze, gospodarze, bo dzięki temu w niedzielę też grano o coś i bilety się sprzedawały.