Pierwszy z wielkich marcowych turniejów w USA zakończył się interesująco: w szwajcarskim finale Roger Federer wygrał ze Stanem Wawrinką (6:4, 7:5), w rosyjskim Jelena Wiesnina pokonała Swietłanę Kuzniecową (6:7, 7:5, 6:4).
Były to różne sukcesy: dla szwajcarskiego mistrza kolejne potwierdzenie, że mając zdrowie, może jeszcze wiele osiągnąć; dla tenisistki z Soczi wreszcie dobry powód, by uwierzyć, że jej przeznaczeniem nie jest wyłącznie gra deblowa.
W Indian Wells przegrywali wielcy (Novak Djoković, Andy Murray) i wielkie (Andżelika Kerber, Karolina Pliskova), odpadła wcześnie także Agnieszka Radwańska. Jej tegoroczny bilans nie porywa: 8 zwycięstw, 6 porażek. Po nieudanym turnieju na kalifornijskiej pustyni Radwańska spadła na ósme miejsce w rankingu WTA, za Garbine Muguruzę i Swietłanę Kuzniecową, blisko są Madison Keys i Elina Switolina, słowem – w Miami nie tylko trzeba gonić najlepsze, ale też uciekać przed młodą zmianą.
Po wczesnej porażce Radwańska zyskała kilka dni na trening przy domu (ma apartament w Miami) i przystosowanie do oceanicznego klimatu. Została rozstawiona z nr. 5, przed nią są Kerber, Pliskova, Simona Halep i Dominika Cibulkova. Wciąż wielką nieobecną pozostaje Serena Williams, którą wyłączyła z gry w marcu kontuzja kolana.
Pierwszy mecz Radwańska zagra w czwartek lub piątek, zacznie od drugiej rundy – z Chinką Qiang Wang lub kwalifikantką. W kwalifikacjach dzięki dzikiej karcie zagrała Urszula Radwańska (321. WTA), lecz od razu przegrała z Kolumbijką Marianą Duque-Marino 2:6, 2:6. Magda Linette (73. WTA) też wystąpi w kwalifikacjach.