W hali Bercy zapadły rozstrzygnięcia, których się spodziewano – Zverev i Berrettini byli najbliżej dołączenia do tych, którzy byli pewni gry i, choć Niemiec przegrał z Denisem Shapovalovem w 1/8 finału, Włoch z Jo-Wilfriedem Tsongą w 1/16 finału, to nikt ich nie wyprzedził.
Berrettini jest pierwszym Włochem w turnieju mistrzów od 41 lat, czyli czasów, gdy Corrado Barazzutti walczył z rywalami w Nowym Jorku. W deblu włoskie uczestnictwo było bardziej aktualne: Simone Bolelli i Fabio Fognini grali w Masters w 2015 roku.
Singlowa ósemka tegorocznego finału sezonu to zatem: Rafael Nadal, Novak Djoković, Roger Federer, Daniił Miedwiediew, Dominic Thiem, Stefanos Tsitsipas, Alexander Zverev (obrońca tytułu) i Matteo Berrettini. Ośmiu wspaniałych z ośmiu krajów, co nie jest sprawą niezwykłą, zdarza się już czwarty rok z rzędu.
Znacznie rzadziej bywało, żeby połowa uczestników miała 23 lata lub mniej. Tak będzie w 2019 roku w Londynie, tak było poprzednio dekadę temu, gdy światowe korty podbijali młodzi gniewni, albo, pisząc dzisiejszym językiem #NextGen, czyli ówczesna generacja następców: Juan Martin del Potro (21 lat), Djoković (22), Andy Murray (22) i Nadal (23).
W ósemce najlepszych par deblowych są od dawna Łukasz Kubot i Marcelo Melo, zakwalifikowani na dobrej, drugiej pozycji za mistrzami sezonu, Juanem Sebastianem Cabalem i Robertem Farahem. Po raz pierwszy od wielu lat w finale nie będzie legend – Boba i Mike'a Bryanów. Amerykanie zakończyli ranking na siódmym miejscu (wygrali dwa turnieje – w Delray Beach i Miami), ale po US Open zrezygnowali ze startów. Jedną z przyczyn jest to, że Bob w końcu października został ojcem.