Z tego sukcesu warto się cieszyć, ale bez przesady. Najlepszy przykład, jak należy to robić, dała sama Linette, która, gdy Barty już podała jej rękę na pożegnanie, zdobyła się jedynie na nieśmiały uśmiech radości. To znak klasy, nie tylko sportowej.
Kontuzja rywalki oczywiście nie oznacza, że Magdzie Linette (45 WTA) nie należą się gratulacje. Wprost przeciwnie, pokonanie mistrzyni Roland Garros sprzed dwóch lat i liderki światowego rankingu jest ogromnym osiągnięciem 29-letniej polskiej rakiety nr 2 (to pierwsze zwycięstwo Linette nad zawodniczką z czołowej dziesiątki rankingu).
Barty na ból biodra narzekała już po pierwszym meczu, podczas konferencji prasowej jeszcze przekonywała, że wyzdrowieje, ale pierwszy set meczu z Linette pokazał coś przeciwnego.
Tenisistka z Poznania w trzeciej rundzie turnieju wielkoszlemowego jest piąty raz, w Paryżu dwa mecze wygrała tylko w roku 2017. Jej kolejną rywalką będzie Ons Jabeur rozstawiona z nr 25. Linette i Tunezyjka grały ze sobą dwa razy, ale było to dawno (w latach 2013 i 2017), więc z tych spotkań, w których jest remis, żadnych wniosków wyciągać nie można.
Jabeur już raz w Paryżu wygrała – juniorski turniej w roku 2011, ale na to, by stać się symbolem sportowego sukcesu kobiety z kraju arabskiego, musiała czekać długo. Dopiero w ubiegłym roku udało jej się skończyć sezon w czołowej pięćdziesiątce rankingu WTA, była też pierwszy raz w ćwierćfinale wielkoszlemowego turnieju (Australian Open).