Mariusz Czerkawski: Wszystkie ręce na pokład

Nie ma w polskim hokeju bajki, bajkę przeżywa jedynie reprezentacja. Świat nam trochę odskoczył. To dopiero początek drogi – mówi „Rz” były reprezentant kraju Mariusz Czerkawski.

Publikacja: 08.05.2023 03:00

Mariusz Czerkawski

Mariusz Czerkawski

Foto: Natasza Mludzik

Skąd wziął się sukces reprezentacji Polski, która po 22 latach awansowała do mistrzostw świata elity?

To nagroda za lata ciężkiej pracy. Sztab zrobił wszystko, żeby doszlifować zespół. Mieliśmy kilku młodych zawodników, jak Kamil Wałęga, Paweł Zygmunt, Bartłomiej Jeziorski czy Alan Łyszczarczyk, którzy pomogli doświadczonym: Grzegorzowi Pasiutowi, Patrykowi Wronce, Krystianowi Dziubińskiemu, Johnowi Murray'owi. Poprawiliśmy grę w przewadze i osłabieniu, mieliśmy rekordowe liczby. Pokazaliśmy dojrzałość oraz wiarę. Umieliśmy się podnosić po stratach i dalej atakować.

Czytaj więcej

Czekaliśmy 21 lat! Jest awans, Polacy wracają do elity

Pochwały dla trenera oznaczają, że mamy lepszy zespół niż suma umiejętności zawodników, czy po prostu w przeszłości marnowaliśmy potencjał?

Trenerzy Robert Kalaber i Leszek Laszkiewicz ułożyli puzzle w całość, ale sami nie dokonaliby niczego – pomogli zawodnicy. Zespół był fajnie budowany. Nie pokonaliśmy jednak wcale drogi od zera do bohatera. Miewaliśmy za kadencji poprzednich selekcjonerów dobre momenty, czasem brakowało jedynie kropki nad „i”. Awans bywał blisko – w Toruniu, Krakowie czy Katowicach. Czasem decydował jeden mecz, nawet punkt. Telefony przestały jednak dzwonić, media straciły zainteresowanie. Teraz pomogła młodzież, która udźwignęła presję. Zawodnicy wiedzieli, że podobna szansa może się długo nie powtórzyć.

Gdzie jest sufit tej drużyny?

Nie graliśmy z gigantami, na to przyjdzie czas. Świat nam trochę odskoczył, ale mam nadzieję, że to początek odbudowy polskiego hokeja i będziemy mieli więcej rąk na pokładzie, bo przez lata byliśmy dyscypliną zapomnianą. Nie chcę się dziś zastanawiać, czy za rok czeka nas walka o utrzymanie. Będziemy mieli czas na przygotowania, ciężką pracę na lodzie. Czasem łatwiej jest się utrzymać, niż awansować, bo bywa, że wystarczy wygrać jeden mecz.

Elita to 16 drużyn, 12 gra w turnieju olimpijskim. Mamy prawo marzyć o igrzyskach?

Eliminacje są bojowe, trzeba pokonać wiele silnych drużyn. Próbujemy sprawić niespodziankę od 1992 roku – bez skutku. Wejść do najlepszej „dwunastki” na świecie będzie trudno. Kluby w kraju co roku walczą o budżety, składy, sprzęt. Nie ma w naszym hokeju bajki, bajkę przeżywa jedynie reprezentacja. Awansowaliśmy do elity, ale żeby być w niej pełną gębą, potrzeba więcej. Mam nadzieję, że to początek dobrej drogi. Chciałbym, żeby kibice pokochali hokej i interesowała się nim cała Polska, a nie tylko jej południe oraz Śląsk.

Wynik reprezentacji pudruje stan dyscypliny?

Można tak powiedzieć. Sama reprezentacja też prawdopodobnie nie istniałaby bez wsparcia ministerstwa. Hokej w Polsce to lokalni właściciele, prezydenci miast, pasjonaci. Są miejsca oraz momenty, które dają powody do optymizmu, ale to początek. Kiedy organizuję turnieje dla dzieciaków, widzę, że mamy w kraju niespełna 30 drużyn, a w każdej po kilkunastu młodych. Podstawy piramidy są kruche. Trudno się nam porównywać do piłki nożnej, ręcznej czy siatkówki, skoro boisko oraz hala gimnastyczna są w każdej szkole. Jesteśmy trochę zazdrośni, ale to nie wina tych dyscyplin, tylko nasza, że kochamy hokej.

Wraz z awansem do elity wraca pytanie, kiedy doczekamy się kolejnego Polaka w NHL?

To trudny temat. Każda szkoła ma salę, gdzie można rzucać do kosza, a ilu Polaków mieliśmy w NBA? Jedynie Marcin Gortat i Cezary Trybański szkolili się w kraju. Były lata 90., kiedy po naszych debiutach opowiadaliśmy z Krzyśkiem Oliwą, że jest blisko i przecieramy szlaki. Minęło wiele lat. Było parę okazji, szansę mieli Adam Borzęcki, Marcin Kolusz czy Łyszczarczyk, ale za każdym razem czegoś brakowało. Widzę jednak młodych, są wśród nich talenty. Mam nadzieję, że kolejnego Polaka w NHL w końcu się doczekamy.

Skąd wziął się sukces reprezentacji Polski, która po 22 latach awansowała do mistrzostw świata elity?

To nagroda za lata ciężkiej pracy. Sztab zrobił wszystko, żeby doszlifować zespół. Mieliśmy kilku młodych zawodników, jak Kamil Wałęga, Paweł Zygmunt, Bartłomiej Jeziorski czy Alan Łyszczarczyk, którzy pomogli doświadczonym: Grzegorzowi Pasiutowi, Patrykowi Wronce, Krystianowi Dziubińskiemu, Johnowi Murray'owi. Poprawiliśmy grę w przewadze i osłabieniu, mieliśmy rekordowe liczby. Pokazaliśmy dojrzałość oraz wiarę. Umieliśmy się podnosić po stratach i dalej atakować.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Sporty zimowe
Joe Biden nagrodzi Polkę. Magdalena Łuczak i jej amerykański sen
Sporty zimowe
Puchar Stanleya. Historyczny sukces Florida Panthers
Sporty zimowe
Koniec mistrzostw świata dla hokeistów z Polski. "Niedosyt, a nie rozczarowanie"
HOKEJ NA LODZIE
Dlaczego Polacy przegrali mistrzostwa świata i co dalej z reprezentacją?
Sporty zimowe
Mistrzostwa świata w hokeju na lodzie. Krystian Dziubiński: Złość w nas kipiała