Reklama

Igrzyska w Pjongczangu. Startuje Justyna Kowalczyk

Rządzą wiatr, mróz i wirus. Skromne osiągnięcia Polaków. Jutro w sprincie biegnie Justyna Kowalczyk.

Aktualizacja: 12.02.2018 22:49 Publikacja: 12.02.2018 18:38

Justyna Kowalczyk wystartuje jutro w Pjongczangu po raz drugi. W biegu łączonym była 17. W sprincie

Justyna Kowalczyk wystartuje jutro w Pjongczangu po raz drugi. W biegu łączonym była 17. W sprincie powinno być lepiej.

Foto: AFP

Relacja z Pjongczangu

Wypatrujemy szans polskiej ekipy, może we wtorek doczekamy satysfakcji, przede wszystkim dlatego, że Justyna Kowalczyk wystartuje w sprincie stylem klasycznym. To konkurencja, która dała jej srebro w Vancouver (2010).

Niełatwo przydzielić pani Justynie wiodącą rolę w tej rywalizacji, gdyż jej trzy pucharowe starty w tej konkurencji różniły się znacznie. W listopadzie w Ruce: eliminacje – 27. pozycja, na końcu 20. W grudniu w Lillehammer było lepiej – 14. rezultat eliminacji, potem półfinał i końcowe siódme miejsce. W styczniu w Planicy ochłodzenie nastrojów: 35. wynik kwalifikacji i koniec pracy.

Jeśli jednak pięciokrotna medalistka igrzysk mówi, że pagórkowata trasa wokół ośrodka Alpensia jej sprzyja, że zjazd z zakrętem przed metą nie jest groźny, że mroźne podmuchy nie straszą, to może raz jeszcze patrzmy z nadzieją na nawiązanie walki z Maiken Caspersen Fallą, Stiną Nilsson i innymi gwiazdami sprintu.

Marit Bjoergen nie będzie, norweska mistrzyni nie ma chęci męczyć się w specjalności, która nie daje nadziei na medal. Start o 9.30 czasu polskiego, ćwierćfinały zaczynają się o 12.

Reklama
Reklama

W poniedziałek mieliśmy już łyżwiarskie wspomnienia – w Parku Olimpijskim w hali Gangneung Oval na 1500 m pobiegła trójka pań, uczestniczek wyścigu drużynowego, konkurencji, która cztery lata temu dała Polkom srebro.

Natalia Czerwonka była dziewiąta, Katarzyna Bachleda-Curuś, która zaliczyła piąty start olimpijski na tym dystansie – 13., Luiza Złotkowska 17. Radości więc nie było, smutku też nie, może gdy przyjdzie do wysiłku drużynowego całej trójki (finały dopiero w środę, 21 lutego), to pojawią się bardziej intensywne emocje.

Ze złota znów cieszyła się sławna Ireen Wuest, na 3000 m miała srebro, w holenderskim worku jest już siedem krążków, dzięki nim są na drugim miejscu klasyfikacji medalowej. Jak mają się nie cieszyć, skoro hala Gangneung Oval jest dobrze ogrzewana, wiatroodporna, na trybunach w połowie pomarańczowa, a na jej środku gra i trąbi holenderski zespół Kleintje Pils (Małe Piwo), od ponad 30 lat muzycznie wzbogacający wyścigi podczas wielkich imprez łyżwiarskich. W Pjongczangu dodał do repertuaru coś na koreańską nutę – „Gangnam Style", więc brawa miał murowane.

Inne polskie starty można na razie podsumować krótko: w kobiecym biatlonie bieda (najlepsza z czwórki w biegu pościgowym na 10 km Weronika Nowakowska – 30.), w męskim biatlonie ogromna bieda (samotny Grzegorz Guzik w biegu pościgowym – 56.), saneczkarki Ewa Kuls-Kusyk i Natalia Wojtuściszyn cichym ślizgiem dotarły tylko do trzeciej dziesiątki.

Sukcesy nas zatem nie rozgrzewają, a powinny, bo igrzyska w Korei już zyskały etykietę najzimniejszych w historii. W poniedziałkowy ranek, gdy w górach odwoływano slalom gigant kobiet, termometry pokazywały -22 stopnie. Połączenie mrozu z wiatrem kazało odczuwać jakieś -30.

Potężne podmuchy zrzucały z trójnogów kamery telewizyjne, przewracały liczne uczestniczki finału snowboardowego w konkurencji slopestyle, co skończyło się kilkoma bolesnymi siniakami oraz licznymi protestami do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), które działacze sprawnie odrzucili za pomocą dwóch oświadczeń. Kiedy wystartuje Michał Kłusak w zjeździe i kombinacji alpejskiej, tak naprawdę wiedzą tylko bogowie koreańskich wichrów.

Reklama
Reklama

Niepokojących wieści jest więcej – w niedzielę w okolicy przeszło trzęsienie ziemi o magnitudzie 4,6 stopnia z epicentrum 260 km na południe od stolicy igrzysk. Także codzienne komunikaty z pola walki z norowirusem wciąż mówią o wzroście zachorowań: od 1 lutego zanotowano 194 przypadki, w tym w poniedziałek 17 nowych (osiem w Pjongczangu, dziewięć w Gangneung). Z tych osób, które zachorowały, 147 wróciło do pracy, 47 odbywa kwarantannę.

MKOl przyjmuje te plagi z olimpijskim spokojem. – Wciąż mamy dużo czasu, by rozegrać wszystkie zawody. Byłoby przedwcześnie mówić o konieczności przedłużenia igrzysk – oświadczył w poniedziałek Mark Adams, rzecznik MKOl, i tak oddalił strachy. Igrzyska muszą bowiem trwać, ale bez przesady. ©?

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama