Relacja z Pjongczangu
Wypatrujemy szans polskiej ekipy, może we wtorek doczekamy satysfakcji, przede wszystkim dlatego, że Justyna Kowalczyk wystartuje w sprincie stylem klasycznym. To konkurencja, która dała jej srebro w Vancouver (2010).
Niełatwo przydzielić pani Justynie wiodącą rolę w tej rywalizacji, gdyż jej trzy pucharowe starty w tej konkurencji różniły się znacznie. W listopadzie w Ruce: eliminacje – 27. pozycja, na końcu 20. W grudniu w Lillehammer było lepiej – 14. rezultat eliminacji, potem półfinał i końcowe siódme miejsce. W styczniu w Planicy ochłodzenie nastrojów: 35. wynik kwalifikacji i koniec pracy.
Jeśli jednak pięciokrotna medalistka igrzysk mówi, że pagórkowata trasa wokół ośrodka Alpensia jej sprzyja, że zjazd z zakrętem przed metą nie jest groźny, że mroźne podmuchy nie straszą, to może raz jeszcze patrzmy z nadzieją na nawiązanie walki z Maiken Caspersen Fallą, Stiną Nilsson i innymi gwiazdami sprintu.
Marit Bjoergen nie będzie, norweska mistrzyni nie ma chęci męczyć się w specjalności, która nie daje nadziei na medal. Start o 9.30 czasu polskiego, ćwierćfinały zaczynają się o 12.