Wyznania Iwana

W miesięczniku „Futbol.pl” Andrzej Iwan wspomina swoje życie i karierę. Kiedyś był jedną z wielkich nadziei polskiego futbolu, najmłodszym uczestnikiem mundialu w Argentynie.

Aktualizacja: 04.01.2008 07:36 Publikacja: 04.01.2008 00:44

Ale ludzkie słabości wzięły górę i kariera nie rozwinęła się tak, jak sam piłkarz i kibice się spodziewali. Andrzej Iwan, z dystansem charakterystycznym dla mężczyzny blisko pięćdziesięcioletniego, opowiada o przyczynach alkoholowego nałogu, obyczajach panujących w środowisku piłkarskim lat 70. i 80. XX w. Również o konieczności brania udziału w korupcji, czemu starał się przeciwstawiać.

Kilka lat temu na łamach „Rzeczpospolitej” na podobne zwierzenia dał się namówić inny artysta piłki Mirosław Okoński. Włodzimierz Lubański też wyznał kiedyś, że grał w sprzedanym meczu. Dopiero kiedy słucha się takich jak oni, osób mających wpływ na przebieg gry, a nie halabardników, łatwo dojść do przykrego wniosku, że to, co mówią, kłóci się z naszymi wyobrażeniami.

Boiskowi statyści bywali jedynie wykonawcami decyzji podjętych albo w ważnych gabinetach, albo przez ważniejszych kolegów. Właśnie tych, nad których umiejętnościami pialiśmy z zachwytu, na ogół nie zdając sobie sprawy, że fascynujące mecze kończące się nieoczekiwanymi wynikami to tylko realizacja wcześniejszych ustaleń.

Zdarzało się, że koledzy z tej samej drużyny klubowej, bohaterowie mundialu w Monachium, pilnowali się nawzajem w meczu ligowym, bo jeden z nich ten mecz sprzedał i grał przeciw kolegom.

Do tego dochodzi bujne życie towarzyskie, z punktu widzenia naiwnego kibica niepasujące do wizerunku prawdziwego sportowca. Opowieści o nieprzespanych nocach poprzedzających ważne mecze, wypitych hektolitrach, stadach łatwych dziewczyn, szybkiej kuracji pozwalającej stanąć na nogi nie są wcale takie rzadkie. Dotyczą wielu zawodników, nawet o najbardziej znanych nazwiskach.

Są to zwykle opowieści sprzed wielu lat, ponieważ ujawnienie ich, będące czasami wewnętrzną potrzebą dawnego piłkarza, niczym dziś nie grozi. Piotr Reiss, poproszony niedawno przeze mnie o porównanie ligi z 2007 roku z dawnymi, odpowiedział, że to trudne, ponieważ z tego, co słychać, dawniej wyniki wielu meczów były ustalane, jeszcze nim zawodnicy wyszli na boisko.

Śledztwo prokuratury we Wrocławiu wskazuje, że teraźniejszość nie jest od takich praktyk wolna. Być może na szczegóły nie będziemy musieli czekać 20 lat, co ma swoje dobre i złe strony. Bo o ile najbardziej szokujące wyznania Iwana, Okońskiego i wielu innych gwiazd minionej epoki nie robią już dziś dużego wrażenia, o tyle podobne informacje o idolach współczesnych mogłyby ich wizerunek zmienić. Piłkarstwo nie jest zawodem zaufania społecznego i – niezależnie od wysiłków śledczych z Wrocławia – tak już pozostanie. A liczba widzów na ligowych stadionach rośnie.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?