Wygląda niepozornie, jest niski i wątły. Kiedy tuż przed mistrzostwami Europy ogłoszono, że Luka Modrić przechodzi do Tottenhamu Hotspur za 21 milionów euro, wielu uznało, że Juande Ramos robi wielki błąd. Taki zawodnik nie ma prawa poradzić sobie w lidze, gdzie w klubach z niższych rejonów tabeli liczą się tylko atleci.
Modricia małym nazywano jednak tylko w szkole. Kiedy wyszedł na boisko i pokazał, co potrafi, do małego dodano jeszcze słowo „generał”. Trudne dzieciństwo bardzo szybko zrobiło z niego twardego faceta. Wioska, w której mieszkał, w trakcie wojny domowej została kompletnie zniszczona. Podczas bombardowań ludzie uciekali do pobliskiego Zadaru, gdzie przez kilka miesięcy Luka mieszkał w jednym pokoju w akademiku z rodzicami i dwojgiem rodzeństwa. Bez prądu i bieżącej wody.
Gdy stał się gwiazdą futbolu, a z racji długich włosów nazywano go chorwackim Beckhamem, zaczęli chodzić za nim paparazzi. Kibice chcieli wiedzieć, jakie ma słabości, jednak okazało się, że nie ma żadnych. Wszystko uporządkowane aż do bólu, nie stać go na ekstrawagancję, bo jak mówi, życie nauczyło go, że cały dorobek można stracić w kilka minut.Kiedy miał 17 lat wypożyczono go do Zrinjskiego Mostar. To były trudne czasy, bo liga bośniacka, tak wtedy jak i dziś, zaliczana jest do najbardziej brutalnych na świecie.
Modrić mówi, że przeżył tylko dlatego, że był szybszy, a techniką tak bardzo przewyższał rywali, iż nie byli w stanie nadążyć za jego zwodami. Wybrany został na najlepszego piłkarza rozgrywek. Angielskich dziennikarzy pyta teraz, czy strasząc go brutalami z Premiership, mają porównanie z Bośną.
22-letnim piłkarzem Dinama Zagrzeb tego lata interesowali się najwięksi, z Chelsea i Bayernem Monachium na czele. Na meczach Chorwatów w Austrii jest zawsze kilku dziennikarzy z Wysp, którzy pod nieobecność swojej reprezentacji, zajmują się gwiazdami ligi. Modrić został kupiony bez choćby jednego treningu z nowym klubem.