Jeden Phelps na milion

Inge de Bruijn, czterokrotna mistrzyni olimpijska w pływaniu z Sydney i Aten, specjalnie dla "Rzeczpospolitej"

Aktualizacja: 17.08.2008 18:11 Publikacja: 17.08.2008 18:01

Jeden Phelps na milion

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

"Rz": W Pekinie padło do tej pory 16 rekordów świata. W całym 2008 roku zbliżamy się już łącznie do 70, czyli rekord pada średnio co trzy-cztery dni. Jak to się stało, że pływacy nagle przenieśli się na inną planetę?

Wyścigi w Water Cube to najlepsze dni w historii pływania. Np. w Sydney w całych igrzyskach było tylko 14 rekordów. Ale nie chodzi tylko o nie i o Phelpsa. Właściwie każdy zrobił skok do przodu, jest straszny ścisk wokół podium.

Ma pani na to jakieś wytłumaczenie?

Bardzo pomagają nowe technologie. Lepsze baseny, lepsze stroje, lepsze warunki treningu. Nikt tak naprawdę nie wie, czy to co widzimy teraz to ostatnie przesunięcie granicy ludzkich możliwości. Może za kilka lat będziemy się śmiali z dzisiejszych czasów. W łyżwiarstwie szybkim też wszyscy myśleli w pewnym momencie, że szybciej jeździć się już nie da. I nagle pojawiły się łyżwy z klapkami, potem kosmiczne stroje. Wiem, że wszyscy są już znudzeni rozmowami o kostiumach, ale one mają ogromne znaczenie.

Michael Phelps wygrywałby pewnie nawet w zwykłych kąpielówkach...

On się wymyka wszelkim regułom, urodził się żeby wygrywać. Już jako dziecko marzył o tym, żeby być drugim Spitzem, wszystko podporządkował pływaniu. Największa tajemnica jego sukcesu to nie katorżniczy trening, czy talent. One oczywiście też, ale najważniejszych jest spokój. On wie co robić w każdym momencie, w wieku 23 lat jest tak niewiarygodnie doświadczony. Skupia się tylko na sobie, a pływacy wokół niego na rankingach, czasach, na tym co robią rywale. On o to w ogóle nie dba. Pytaliśmy go, czy to że Pieter van den Hoogenband wycofał się ze startu na 200 metrów dowolnym ułatwi mu zadanie. Phelps nawet nie wiedział, że Pieter się wycofał. Nie zwraca na takie rzeczy uwagi.

To samo można powiedzieć o wielu amerykańskich sportowcach.

O nie, mieszkałam i trenowałam w Stanach prawie dziewięć lat i wiem, że w wielu przypadkach to tylko poza. Są tak samo jak inni zajęci sprawdzaniem kto, gdzie i jak popłynął. Ale pewności siebie rzeczywiście im nie brakuje.

W lekkiej atletyce każdemu rekordowi towarzyszą dopingowe podejrzenia, i to wypowiadane na głos. W pływaniu doping jest tabu, czy może go nie ma?

Tabu? Ile razy ja musiałam odpowiadać na pytania o to czy coś biorę, albo słuchać plotek na swój temat. Phelps też je słyszy, o Darze Torres nawet nie wspomnę. Kobieta po czterdziestce, a tak szybko pływa... Każdy ma na to jakąś swoją teorię.

Co by pani odpowiedziała na ich miejscu?

Że ci którzy pracują ile się da, nie potrzebują niczego. Jeśli masz talent, możesz zajść daleko. Jeśli jesteś zdolny, a do tego zaharowujesz się na treningach, możesz czynić cuda. Nie każdy potrzebuje do tego dopingu. Phelps ma talent, który dostaje jeden człowiek na milion, może nawet jeden na kilkadziesiąt lat. Ale cała reszta to praca.

Kiedyś wyróżniała się pani w basenie makijażem, pomalowanymi paznokciami. Dziś trudno znaleźć pływaczkę, która tego nie robi.

Pływacy są bardzo przesądni. Ja właśnie dlatego malowałam paznokcie i jestem przekonana, że tak samo jest dzisiaj z innymi dziewczynami. Może to głupie, ale miałam przeczucie, że jeśli ich nie pomaluję, coś się nie uda. Chodziło o pewność siebie, przekonanie, że nie zaniedbałam niczego. Nawet Michael Phelps ma swoje rytuały i nie robi od nich odstępstw. Zawsze tak samo się rozciąga, wchodzi na słupek z tej samej strony.

Nie żałuje pani czasami, że najlepsze dni w historii pływania ogląda z trybun, w roli komentatorki telewizyjnej?

Mój czas już minął. Patrzę z przyjemnością, jak inni biją moje rekordy, choć ten na 100 m delfinem ciągle się trzyma, już od ośmiu lat. Brakuje mi pływania. Zaczęłam się ścigać jako siedmiolatka, to całe moje życie i pasja. Ale jest mi dobrze w nowym wcieleniu. Komentuję, pozuję do zdjęć, jestem twarzą firm, akcji charytatywnych. Miałam swój program w telewizji, chcę stworzyć własną linię strojów kąpielowych. Jest co robić.

Co by pani poradziła takiej pływaczce jak Otylia Jędrzejczak, szukającej motywacji, by znów pracować tak ciężko jak kiedyś? W pani karierze nigdy nie było takich chwil załamania?

Jeśli płakałam, to z tęsknoty za rodziną, za moją siostrą bliźniaczką. Ale motywacji do pracy nie brakowało mi nigdy. Nie zakwalifikowałam się do igrzysk w Atlancie w 1996 roku, ale dalej przepływałam kilometry na treningach. To kwestia postawienia sobie celu. Jeśli widzisz przed sobą złoty medal, każdy trening, choćby nie wiem jak wyczerpujący, daje ci satysfakcję. Przegrane wyścigi nie mogą być powodem, by się załamywać. Każdy musi dostać kilka razy w twarz. Smak porażki czyni mistrza.

"Rz": W Pekinie padło do tej pory 16 rekordów świata. W całym 2008 roku zbliżamy się już łącznie do 70, czyli rekord pada średnio co trzy-cztery dni. Jak to się stało, że pływacy nagle przenieśli się na inną planetę?

Wyścigi w Water Cube to najlepsze dni w historii pływania. Np. w Sydney w całych igrzyskach było tylko 14 rekordów. Ale nie chodzi tylko o nie i o Phelpsa. Właściwie każdy zrobił skok do przodu, jest straszny ścisk wokół podium.

Pozostało 90% artykułu
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska