Piłkarze podbijają Hollywood

Co robią piłkarze po zakończeniu karier? Jedni zostają trenerami, inni menedżerami, komentatorami telewizyjnymi, biznesmenami, inni podbijają Hollywood. Vinnie Jones oraz Frank Leboeuf postawili na aktorstwo. Francesco Coco też stawiał, ale wyszło mu jeszcze gorzej niż w futbolu

Aktualizacja: 25.01.2009 10:27 Publikacja: 25.01.2009 00:05

Frank Leboeuf

Frank Leboeuf

Foto: Rzeczpospolita

Trudno znaleźć piłkarza bardziej spełnionego zawodowo niż Franck Leboeuf. Zdobył z reprezentacją Francji mistrzostwo świata w 1998 roku oraz mistrzostwo Europy w 2000 roku, odnosił sukcesy także w Chelsea. Z „The Blues” sięgnął po Puchar Zdobywców Pucharów, po czym w 2001 roku odszedł do Olympique Marsylia, gdzie został kapitanem drużyny, z Piotrem Świerczewskim w składzie. Jeszcze będąc w Londynie otrzymał propozycję zagrania w filmie „Taking Sides”, opowiadającym o Wilhelmie Furtwanglerze (w głównej roli Stellard Skarsgard), kontrowersyjnym dyrektorze filharmonii berlińskiej w latach 30. ubiegłego stulecia.

Francuz znalazł się na planie u boku legendarnego Harveya Keitela – wychowanka słynnej Stella Adler Academy w Los Angeles, który stworzył niezapomniane kreacje w filmach Martina Scorsese i Quentina Tarantino. Reżyser Istvan Szabo (Oscar za najlepszy film międzynarodowy „Mefisto” w 1981 roku) obsadził go w roli francuskiego kolaboranta. Leboeuf szybko połknął bakcyla. Po „Football. The Price of Dreams” oraz „The Ball Is Round”, gdzie zagrał odpowiednio: komentatora piłkarskiego oraz siebie samego, przyszło prawdziwe wyzwanie artystyczne, czyli występ w historyczno-kostiumowym obrazie „Caravaggio: The Search”.

– Zatrudniłam go jako aktora z dobrymi referencjami. Już w trakcie zdjęć podbiegł do mnie jeden z aktorów francuskiego pochodzenia i szepnął do ucha: Maureen, czy ty wiesz, kto to jest? To piłkarski mistrz świata! Do tego momentu nie miałam o tym zielonego pojęcia – opowiada „Rzeczpospolitej” reżyserka filmu Maureen Murphy, wcześniej profesjonalna aktorka, mająca za sobą występ m.in. w „Roxanne”. W filmie opowiadającym o burzliwym życiu włoskiego malarza na przełomie XVI oraz XVII wieku, ale z przeskokami do innych epok, Leboeuf wcielił się w rolę średniowiecznego rycerza Abelarda. W jednej z końcowych, kluczowych dla filmu scen bohater zostaje wykastrowany. – To była trudna scena, ale Frank wypadł znakomicie. Na planie przebywał przez tydzień, zachowywał się bardzo profesjonalnie – opowiada Murphy. Po czym dodaje: – Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z przeszłości Franka, ale teraz mam nadzieję, że to pomoże w promowaniu filmu w Europie, głównie we Francji oraz na Wyspach Brytyjskich.

„Caravaggio: The Search”, w którym zagrało kilku obiecujących aktorów hollywoodzkich młodego pokolenia, czeka na premierę. Leboeuf nie jest pierwszym francuskim piłkarzem, którego wciągnęła kinematografia. Tym największym na długo pozostanie Eric Cantona, legenda Manchesteru United. Dziś Cantona gra główne role przede wszystkim w reklamowych firmach Nike – majstersztykach gatunku – ale kiedyś nie tylko występował na dużym ekranie, ale i wyreżyserował film „Apporte-moi ton amour” z 2002. Jego najgłośniejszy epizod to rola francuskiego ambasadora w obsypanej nominacjami do Oscarów „Elizabeth”, z Cate Blanchett w roli tytułowej. Na planie innego filmu, „L’Outremangeur” z 2003, poznał swoją obecną żonę, aktorkę Rachidę Brakni.

Leboeuf po zdjęciach do „Caravaggio: The Search” nie wystąpił w żadnej produkcji, grywa za to regularnie w półamatorskim zespole piłkarskim Hollywood United, zresztą w bardzo dobrym towarzystwie byłych reprezentantów USA: Alexiego Lalasa, Johna Harkesa i Cobiego Jonesa, aktorów Anthony’ego LaPaglii, Dermota Mulroneya i Brandona Routha oraz muzyków Robbiego Williamsa i Ziggy’ego Marleya. W tej samej drużynie występuje Vinnie Jones, w latach 90. najważniejszy członek słynnego „Crazy Gangu”, czyli słynącej z agresywnej, bezwzględnej gry drużyny Wimbledonu. Jeden z największych brutali w historii angielskiej piłki – swego czasu wydał instruktaż, jak umiejętnie faulować rywali – po zakończeniu przygody z futbolem został prawdziwym twardzielem w Hollywood. I jeżeli jakikolwiek były piłkarz jest bliski zrobienia prawdziwej kariery aktorskiej, to w pierwszej kolejności trzeba wymienić właśnie 43-letniego obecnie Jonesa.

Były reprezentant Walii wystąpił już w 37 filmach, głównie hollywoodzkich, w tym zaliczając ważne role w superprodukcji „X-Men: The Last Stand”, a także w „Johny Was”, gdzie jednym z jego partnerów był słynny bokser Lennox Lewis. Jones dostał nawet trzy nagrody – za najlepszy debiut (Empire Award 1998, film „Lock, Stock and Two Smoking Barrels”), dla najlepszego aktora brytyjskiego (Empire Award 2000, „Przekręt”) oraz najlepszego aktora drugoplanowego (Międzynarodowy Festiwal Filmów Akcji w USA 2007, „Strength and Honour”). – Aktorstwo można porównać do gry w piłkę, gdzie miarą twojej klasy jest twój ostatni mecz. Jeżeli wystąpisz w świetnym filmie, a następnie usiądziesz w domu na kanapie, czekając aż zadzwoni telefon z następnymi propozycjami, to jesteś w błędzie. Następnego dnia znów musisz nad sobą pracować, jak tenisista, który wygra US Open, ale musi wyjść na następny trening. To samo dotyczy aktora. Musi pójść na kolejne spotkanie – mówi Jones, po czym dodaje: – Kariera aktora jest nawet trudniejsza, bo piłkarz ma parasol ochronny w postaci kontraktu, gwarantującego mu stałe zarobki przez pewien okres czasu. Niezależnie, czy gra, czy nie. Gdy jako aktor masz zapewnioną pracę na następne dwa miesiące, musisz odpowiednio wcześniej załatwić sobie następną rolę. To kosztuje mnóstwo energii, można się łatwo wypalić. To najcięższy zawód świata, zwłaszcza w Hollywood, ale zarazem niesamowita satysfakcja.

O tym jak trudno przebić się w L.A., gdzie średnio na tydzień ląduje 20 tysięcy aktorów z całego świata, marzących o karierze Willa Smitha czy też Scarlett Johansson, przekonał się dobitnie Francesco Coco. Niegdyś wielka nadzieja futbolu włoskiego, były zawodnik Milanu oraz Interu Mediolan, nieoczekiwanie w 2007 roku ogłosił zakończenie kariery, choć miał zaledwie 29 lat i kontrakt w pierwszoligowym Torino. Jednocześnie w oficjalnym oświadczeniu oznajmił, że teraz zamierza polecieć do Los Angeles i rozpocząć karierę w show-biznesie. Były narzeczony włoskiej aktorki Manueli Arcuri – która zresztą spotykała się również z jego kolegą z boiska Francesco Tottim, a w szczycie kariery zagrała jedną z głównych ról w teledysku Prince’a „Somewhere here on Earth” – nie wygrał jednak ani jednego castingu. Po roku wrócił do Włoch, po czym przypomniał o sobie kibicom trafiając do popularnego reality-show. Na tym skończyły się jego aktorskie podboje.

[i]Marcin Harasimowicz z Los Angeles[/i]

Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń