Zagra tam sześć drużyn – zwycięzcy czterech grup, gospodarz (Serbia) i drużyna z dziką kartą. Prawdopodobnie będzie to najlepszy zespół z tych, które zajmą w swoich grupach drugie miejsca, ale to nic pewnego. Decydujący głos i tak będzie należał do Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB).
W grupie A najciekawiej zapowiadają się mecze Holendrów z Włochami. Holandia na razie prowadzi, wyprzedzając USA, a Włochy zajmują trzecie miejsce i jeśli poważnie myślą o wielkim finale w Belgradzie, powinni wygrać oba spotkania w Eindhoven, a to może okazać się zbyt trudne dla wyraźnie odmłodzonej włoskiej drużyny.
Grupa B na razie zaskakuje rozstrzygnięciami. Faworyci na papierze, Francja i Serbia, zawodzą. O ile Serbowie mają zapewnione miejsce w finale, to dla Francuzów po raz kolejny może go zabraknąć. W ten weekend Serbia podejmuje Argentynę, a Francja Koreę Płd. Piątkowe mecze wygrali Argentyńczycy i Francuzi.
Równie ciekawa rywalizacja jak w grupie B jest w grupie C. Prowadzi Kuba przed Rosją, a na trzecim miejscu ze stratą sześciu punktów jest Bułgaria, która nie dała odpocząć swoim gwiazdom, licząc, że wywalczą awans do finału. Jeśli jednak zmęczeni ligowym sezonem milionerzy z włoskiej Serie A Matej Kazijski i Władymir Nikołow nie wzniosą się na szczyty swych możliwości i Bułgarzy przegrają oba wyjazdowe mecze z Rosją, to mogą się pożegnać z myślami o występie w Belgradzie.
W polskiej grupie D faworyt do ostatecznego zwycięstwa jest jeden: Brazylia. Nasza drużyna będzie zapewne walczyć z Finami o drugie miejsce, które może dać prawo gry w finale. FIVB od dawna nam sprzyja, a gospodarze chętnie widzieliby w swojej mieszczącej 20 tys. widzów hali w Belgradzie polskich kibiców.