Loeb i jego pilot Daniel Elena mimo wypadku jadą dalej, ale już z 20 minutami straty do czołówki i bez szans na zwycięstwo w rajdzie. To druga z rzędu eliminacja MŚ, w której wielki mistrz z Francji znalazł się w opałach. Po kraksie w Rajdzie Akropolu teraz uszkodził swojego citroena C4 WRC na najdłuższym, liczącym ponad 33 kilometry, odcinku specjalnym o nazwie Paprotki. Jego pech jest szczęściem załóg fordów focusów WRC. Po pierwszym dniu jazdy po mazurskich szutrach prowadzą wiceliderzy klasyfikacji mistrzostw świata, Mikko Hirvonen i Jarmo Lehtinen, z niespełna dziewięcioma sekundami przewagi nad Jari-Mattim Latvalą i Miikką Anttilą.
[srodtytul]Niewidoczny pieniek[/srodtytul]
Już po nieco ponad kilometrze “odcinka prawdy” Loeb zawadził prawym przednim kołem o pieniek. Uszkodzenia okazały się zbyt poważne, aby jechać dalej, i na placu boju pozostały już tylko załogi Forda. – To dziwne, że tam uderzył, chyba wszyscy mieli dobrze opisane to miejsce – dziwił się Hirvonen na mecie odcinka, przegranego zresztą z Latvalą o cztery sekundy. – Nie zauważyliśmy tego pieńka podczas zapoznania z trasą – tłumaczył Loeb. – Złamało się zawieszenie. Jutro jedziemy dalej, ale przy 20 minutach kary nie będzie łatwo.
Przepisy dopuszczają dalszą jazdę załogi, która nie ukończy wszystkich odcinków danego dnia. Jazda w ramach tzw. Superally oznacza jednak pięciominutową karę za każdą nieprzejechaną próbę – a Loeb nie przejechał wczoraj czterech odcinków i w klasyfikacji po pierwszym dniu figuruje na 33. miejscu. Będzie jednak nadal cieszyć kibiców efektowną jazdą i może powalczyć nawet o awans do czołowej dziesiątki w klasyfikacji końcowej.
Rajd Francuz zaczął bardzo skoncentrowany. Sześć kilometrów po starcie pierwszego piątkowego odcinka miał 0,4 sekundy przewagi nad Hirvonenem. Ale po kolejnych sześciu kilometrach, na mecie, tracił pół sekundy do fińskiego rywala. Mimo ogromnej improwizacji, różnych torów jazdy w różnych zakrętach i długiego, kilkunastokilometrowego dystansu odcinka specjalnego różnica między dwiema czołowymi załogami na mecie nie przekroczyła sekundy. Podobnie było na drugim odcinku, gdzie Hirvonen pokonał Loeba o 0,8 sekundy i wysunął się na prowadzenie z mikroskopijną przewagą 0,3 sekundy. A potem się zdarzyła ta chwila nieuwagi, która wyrzuciła mistrza świata poza grono faworytów rajdu.