Chris Arreola ma 28 lat, 193 cm wzrostu i ciężką, zwalistą sylwetkę. Rękę też musi mieć ciężką, bo z 27 wygranych walk aż 24 rozstrzygnął przed czasem. Na zawodowych ringach walczy sześć lat i jeszcze nie przegrał. Ostatnim, którego znokautował był w kwietniu olbrzymi Jameel McCline.
Amerykanie na gwałt szukają kandydata na mistrza wagi ciężkiej, bo czasy, gdy w tej kategorii królowali Mike Tyson i Evander Holyfield minęły dawno. Arreola, twardy chłopak z Los Angeles ma przywrócić wspomnienia i odebrać Kliczce mistrzowski pas organizacji WBC.
Zadanie wydaje się jednak niemożliwe do wykonania. Starszy z braci Kliczko ma wprawdzie już 38 lat, ale jego umiejętności wciąż wystarczają do szybkich zwycięstw. Mierzący 202 cm „Doktor Żelazna Pięść” ma już na koncie 37 wygranych walk, w tym 36 przez nokaut. Przegrał dwa razy z powodu kontuzji, najpierw z Chrisem Byrdem dziewięć lat temu a potem z Lennoksem Lewisem w 2002 roku. Tamten dramatyczny pojedynek odbył się w Los Angeles, w Staples Center. W tej samej hali Ukrainiec zmierzy się teraz z Arreolą.
Kliczko, który ma domy w Kijowie, Hamburgu i Los Angeles to nie tylko mistrz boksu. Jest politykiem, ma własną partię i duże szanse na fotel burmistrza Kijowa. Na razie jednak chce jeszcze parę rzeczy udowodnić w ringu. Najpierw pokonać Arreolę, ostatnią nadzieję Amerykanów w wadze ciężkiej, a później zmierzyć się z mistrzem organizacji WBA, Rosjaninem Nikołajem Wałujewem, który jest od niego wyższy o 11 centymetrów (213 cm) i dużo cięższy (143 kg).
Arreola opowiada, że wie jak pokonać mistrza. - Będę atakował seriami na korpus i zmęczę go tak bardzo, że pod koniec walki zaśnie - chwali się Amerykanin, ale bardziej prawdopodobne jest, że to on padnie wcześniej po mocnych ciosach Ukraińca.