Anonimowi dla przeciętnego kibica piłkarze wstrząsnęli ligą francuską. Zajmują drugie miejsce w tabeli, a dziś mają szansę awansować nawet na pozycję lidera (jeśli wygrają z Valenciennes, a Bordeaux straci punkty z Lille). Pokonali już w tym sezonie m.in. Lyon i Marsylię – wymieniane wśród głównych faworytów rozgrywek, ale o tytule wolą głośno nie mówić. – Nie boimy się nikogo, jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi, ale nie będziemy raczej mistrzami – powtarzają zawodnicy, których nazwisk Europa dopiero się uczy.
Najskuteczniejszy z nich to Victor Hugo Montano. Ma 25 lat i pochodzi z Kolumbii. W lidze strzelił dziewięć goli. Najważniejszą postacią w zespole jest jednak starszy o rok argentyński pomocnik Alberto Facundo Costa, który, zanim przyszedł do Montpellier, grał na Gwadelupie.
21-letni Karim Ait Fana, wybrany na piłkarza stycznia w Ligue 1, to specjalista od ładnych bramek. Jest synem emigrantów z Maroka, ale w przeciwieństwie do Marouane’a Chamakha odrzucił powołanie do reprezentacji kraju swoich przodków, bo nie chce zamknąć sobie drogi do francuskiej kadry.
Obroną dowodzą weterani z Bałkanów. Dla 33-letniego Nenada Dzodicia, który leczy teraz kontuzję, to już dziesiąty sezon gry w Montpellier. Serb jest kapitanem. Młodszy o trzy lata Emir Spahić pełni tę funkcję w reprezentacji Bośni i Hercegowiny. Większość kariery spędził w Rosji. Wejście do drużyny miał efektowne, w debiucie z PSG zdobył bramkę i uratował Montpellier punkt w doliczonym czasie. Pod ich okiem doświadczenia nabierają wychowankowie: Abdelhamid El Kaoutari i Mapou Yangambiwa. W bramce stoi 24-letni Geoffrey Jourdren, który zastąpił Johanna Carrasso, brata Cedrica, bramkarza Bordeaux.
Mieszanka rutyny z młodością okazała się wybuchowa. W pierwszym sezonie zespół z południa Francji miał się bić o utrzymanie, przecież nie było go w ekstraklasie od pięciu lat, a awans zapewnił sobie dopiero w finałowej kolejce, pokonując Racing Strasbourg 2:1. Stał się jednak rewelacją ligi. Wygrał siedem z ostatnich dziesięciu spotkań, tracąc tylko pięć bramek. Kilka tygodni temu dziennik „L’Equipe” zapytał trenerów i zawodników, czy Montpellier może zdobyć mistrzostwo. 61 procent odpowiedziało, że nie. Uważali, że nie wytrzymają presji, która będzie rosnąć z każdym meczem, i szybko zostaną sprowadzeni na ziemię. Piękny sen trwa jednak do dziś. Powtórzenie, a nawet poprawienie najlepszego wyniku w historii (trzecie miejsce w sezonie 1987/1988) i wyjście choć na chwilę z cienia piłkarzy ręcznych, mistrzów Francji i najlepszego klubu Europy w 2003 roku, wydaje się realne.