Novak Djoković jest coraz bliżej nr 1 na świecie

Novak Djoković w kilka miesięcy dojrzał do zwycięstw nad najlepszymi tenisistami. Jego sposób na sukces: stary wierny trener oraz nowy specjalista od spraw żywienia, akupunktury i medytacji

Aktualizacja: 15.05.2011 10:19 Publikacja: 15.05.2011 01:01

Novak Djoković

Novak Djoković

Foto: AFP

Wielu nie chciało uwierzyć: wiadomo, że Djoković jest zdolny i wszechstronny, ale żeby umiał usunąć w cień klasyczne mecze Rafael Nadal – Roger Federer, żeby zaatakował pozycję lidera rankingu ATP? W styczniu wydawało się to niemożliwe. Dziś już jest, dziś pytanie brzmi, kiedy Serb zdetronizuje wielkiego Hiszpana.

Zaczął od grudnia 2010 roku, od zwycięskiego finału Pucharu Davisa w Belgradzie. Wygrana z Francją, euforia rodaków, potem długi bal, który zaczął się już na korcie od ogolenia głowy na łyso i tańca z szampanem, a skończył kilkudniowym leczeniem emocjonalnego wyczerpania, w warunkach jakie tworzą apartament w Monaco oraz opieka narzeczonej.

– Finał Pucharu Davisa dał mi to, na co tak długo czekałem, ogromną wiarę w siebie. Był dla mnie ważniejszy niż zwycięstwo wielkoszlemowe. Poczułem to kliknięcie i teraz już wszystko w mojej grze jest na właściwym miejscu. Poczułem przypływ mocy. Nie przypuszczałem jednak, że przez następne miesiące będę wygrywał wszystkie mecze – tłumaczył Djoković.

Nieprzerwane pasmo to ponad 30 wygranych pojedynków w 2011 roku, zdobycie sześciu tytułów od Australian Open po Madryt, ze wskazaniem na kolejne wygrane. Podziw budzi nie tyle statystyka, bo są w historii tenisa znacznie dłuższe serie (Martina Navratilova wygrała w 1984 roku 74 singlowe spotkania z rzędu i do tego 109 deblowych z Pam Shriver – to jest rekord do pobicia), ile styl sukcesów Novaka Djokovicia wersja 2.0. Nigdy wcześniej nie był tak szybki, skuteczny i pewny swych umiejętności.

W trzech finałach turniejów z cyklu Masters pokonał Nadala. Jeszcze w Indian Wells i Miami wybrzydzano, że te zwycięstwa to efekt twardych kortów i innego cyklu przygotowań Hiszpana, ale wygrana na czerwonej mączce w Madrycie dopełniła dzieła. Może być nowy numer 1 światowego tenisa.

Ivan Ljubicić, który miał okazję trenować z oboma, mówi: – Nie ma porównania. Novak jest dziś sprawniejszy, skuteczniejszy i nawet wytrzymalszy od Rafaela. Brad Gilbert uderza w najwyższe fachowe tony: – To najlepszy bekhend od czasów Andre Agassiego. Roger Federer dodaje: – Jestem dziś słabszy od obu, Nadala i Djokovicia, i wydaje mi się, że przyszedł czas takich jak Novak, którzy umieją wygrywać na każdej nawierzchni.

Tata Srdjan Djoković dodaje, że największa zmiana nastąpiła w głowie syna. – Kiedyś się bał, zarówno wtedy, gdy trenował jako dzieciak podczas bombardowania Belgradu, jak i podczas pierwszych ważnych meczów w turniejach. Umiał dobrze maskować ten strach, dziś nauczył się nie bać nikogo i niczego – twierdzi z dumą.

Pytania o tajemnicę tej przemiany padały już w Australii, podstawowa odpowiedź do dziś się nie zmienia. – Wiążę mój sukces z dojrzałością, jako sportowiec i człowiek. To był proces, trwał co najmniej pięć lat. Uczyłem się, zdobywałem doświadczenie, pozbywałem się stresów, no i codziennie pracowałem, licząc na to, że praca da owoce – mówił w Melbourne jak stachanowiec Novak.

Alchemia sukcesu ma jednak swoich czarnoksiężników. Pierwszy jest dobrze znany. To stary trener Marian Vajda ze Słowacji, który zacisnął zęby, gdy główną rolę w kształtowaniu tenisa Djokovicia przejęli inni, a zwłaszcza gdy serwis zmieniał mu Amerykanin Todd Martin. Vajda bez skrzywienia wrócił do głównej roli, gdy Novak zrezygnował z doradców. – Jest moim drugim ojcem. Nasz związek jest nie do zerwania, bo dostrzegłem poświęcenie Mariana. Wiem, że ma rodzinę i bez wahania zostawia ją na miesiąc czy dwa, gdy trzeba jechać ze mną do USA i Australii. Jest niezwykle uczciwy i wiem, że zależy mu na moich postępach – ta opinia tenisisty powinna wynagrodzić trenerowi chwile zwątpienia.

Drugi z magów, a medialnie chyba pierwszy, to doktor. Igor Cetojević ma dyplom wyższej uczelni medycznej w Sarajewie, studiował tradycyjną medycynę chińską w Belgradzie, pracował też w Pekinie, by poznać tajemnice akupunktury. Ukończył również Hinduski Instytut Magnetoterapii w New Delhi. Jest ponadto specjalistą do spraw odżywiania, psychologii, zna się na biosprzężeniach organizmu ludzkiego i umie tę wiedzę, określaną zbiorczo jako „medycyna energetyczna", dobrze wykorzystać, jeśli wierzyć jego stronie internetowej (www.docigor.org) oraz samemu Djokoviciowi. Przy okazji – doktor ostatnio intensywnie bada efekty naturalnej radiacji ziemskiej, jej wpływ na zdrowie, a także metody ograniczenia złych skutków tego zjawiska.

Tenisista zatrudnił go w lipcu 2010 roku. Pierwszym ważnym efektem pracy dr. Igora było odkrycie przyczyny nagłych osłabień tenisisty, które czasem prowadziły nawet do poddawania meczów. Novak ma alergię na gluten i jeszcze kilka innych składników pokarmowych. Radykalna zmiana diety, wyrzucenie z niej pieczywa, pizzy i makaronów przyniosło podwójnie dobry efekt, wręcz magiczny. – Trochę schudłem, ale nie osłabłem, przeciwnie, poczułem, że mam znacznie więcej energii – mówił tenisista.

Z obozu Serba dochodzą też informacje o medytacjach tenisisty i sesjach terapeutycznych, których wpływ widać na korcie i poza nim. Jednego nie zmienił. Po dawnemu świętuje sukcesy z zaangażowaniem godnym okazji. Po finale Australian Open wynajął serbską orkiestrę ludową i w szatniach klubu Melbourne Park wydał przyjęcie z muzyką bałkańską, tańcami na stołach i śpiewami do białego rana. Dla wszystkich: sponsorów, działaczy, obsługi turnieju i każdego, kto był w pobliżu. Doktor Igor tego nie zabrania.

Co chce teraz osiągnąć wzmocniony jak nigdy Novak Djoković? Odpowiada: – Widzę różnicę między mymi marzeniami i ambicjami. Ambicją jest zostać numerem 1 na świecie. Marzeniem – wygrać Wimbledon. Jak spełni się tylko jedno, nie będę narzekał.

Wielu nie chciało uwierzyć: wiadomo, że Djoković jest zdolny i wszechstronny, ale żeby umiał usunąć w cień klasyczne mecze Rafael Nadal – Roger Federer, żeby zaatakował pozycję lidera rankingu ATP? W styczniu wydawało się to niemożliwe. Dziś już jest, dziś pytanie brzmi, kiedy Serb zdetronizuje wielkiego Hiszpana.

Zaczął od grudnia 2010 roku, od zwycięskiego finału Pucharu Davisa w Belgradzie. Wygrana z Francją, euforia rodaków, potem długi bal, który zaczął się już na korcie od ogolenia głowy na łyso i tańca z szampanem, a skończył kilkudniowym leczeniem emocjonalnego wyczerpania, w warunkach jakie tworzą apartament w Monaco oraz opieka narzeczonej.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni