Nie, o niczym w ogóle nie przesądza, wręcz przeciwnie. Z jednej strony rajdy są logistycznie łatwiejsze dla mnie, z drugiej strony sądzę, że pod niektórymi względami są dużo lepsze, jeśli chodzi o to, żebym powoli zaczął wracać do prawdziwego ścigania. Mogłem wystartować w wyścigu. Nie wiem jeszcze, co chcę robić w przyszłości. Na pewno za jakiś czas podejmę decyzję, ale na razie nie mam żadnych planów i nie myślę co, gdzie, kiedy i tak dalej. Co będzie, to będzie.
Ale nie skreśla pan jeszcze szans na powrót do Formuły 1?
Wszystko zależy od mojego zdrowia. Tak naprawdę nie mam żadnego celu. Cel, a raczej nadzieja, jest jedna: żeby kiedyś, w końcu ta ręka była tak sprawna, jak dawniej.
Jak z pańskiej perspektywy wyglądał czas rehabilitacji? Były chwile zwątpienia?
Sądzę, że mogą to zrozumieć tylko osoby, które znalazły się w sytuacji podobnej do mojej, także nie ma sensu zagłębiać się w szczegóły. Na pewno miałem milsze okresy w moim życiu, ale z drugiej strony wciąż mam nadzieję... Jak się długo pedałuje pod górkę, to potem jest z górki. Powoli zaczyna już być płasko... Droga jest jednak długa.
Przez te 20 miesięcy zniknął pan całkowicie z życia publicznego. Pojawiało się w tym czasie wiele plotek: według jednych był pan w beznadziejnej sytuacji...