Jest dziewiątym trenerem Chelsea za kadencji Romana Abramowicza (rosyjski właściciel klubu zmienia ich średnio co roku), ale żaden z jego poprzedników nie wzbudzał chyba tak dużych emocji. Emocji negatywnych, bo Hiszpan przez sześć lat pracy w Liverpoolu zaszedł za skórę kibicom ze Stamford Bridge. Pamiętają jego wyznanie, że Chelsea to jedyny zespół, którego nie chciałby nigdy prowadzić.
Benitez przyznaje, że był to element wojny psychologicznej. – Graliśmy z nimi w półfinałach Ligi Mistrzów i jako menedżer drużyny przeciwnej musiałem wyprowadzić ich jakoś z równowagi – wyjaśnia. – Ale jestem pewien, że wszyscy o tym zapomną, kiedy znów zaczniemy wygrywać.
Chelsea po znakomitym początku sezonu złapała zadyszkę, od miesiąca czeka na zwycięstwo w lidze, w ostatnich dziesięciu spotkaniach we wszystkich rozgrywkach straciła 21 bramek. A Manchester City, choć znów nie podbił Ligi Mistrzów, w Premiership radzi sobie bardzo dobrze: nie przegrał jeszcze meczu, wyprzedza Chelsea o cztery punkty.
– Jeśli wydaje nam się, że w ciągu dwóch lat możemy wygrać LM, to jesteśmy szaleni – uważa Roberto Mancini. – Stać nas jednak na więcej. Mam nadzieję, że zaczęliśmy wracać do formy z poprzedniego sezonu. Pozmienialiśmy kilka rzeczy w naszej grze i chyba się opłaciło – tłumaczy menedżer City i spodziewa się trudnego spotkania na Stamford Bridge. – Chelsea w ostatnich dziesięciu latach zdobyła wszystko, zawsze gra się z nią ciężko, a teraz dodatkowo piłkarze będą chcieli się pokazać nowemu trenerowi z dobrej strony. Żal mi Roberto Di Matteo, bo pół roku temu wygrał LM, ale taki nasz los – przyznaje Mancini.
Benitez mógł trafić do Chelsea już w marcu, gdy Abramowicz zwalniał Andre Villasa-Boasa, ale chciał wówczas związać się dłuższą umową. Teraz zgodził się prowadzić zespół do końca sezonu. Nie przeszkadza mu, że był wyborem drugiej kategorii, bo Rosjanin marzy wciąż o zatrudnieniu Pepa Guardioli. Albo o powrocie Jose Mourinho. – To nie ma znaczenia. Z Pepem łączą nas dobre relacje. Nikt nie wie, co zdarzy się w przyszłości. Chcę wygrać każdy mecz. Mamy pięć pucharów do zdobycia – zapowiada optymistycznie Benitez.