Nad Wisłą wszyscy piszą o zdjęciach Radwańskiej, a prawdziwym bohaterem magazynu ze zdjęciami gołych sportowców jest w tym roku zupełnie kto inny. Gary Player, rocznik 1935, urodzony w Johannesburgu, dziewięciokrotny zwycięzca golfowych turniejów Wielkiego Szlema. Zdjęcia są czarno-białe, pozy artystyczne, tężyznę sportowca widać, ale przecież nie wszystko, co zabiera czas, da się zamaskować. Najbardziej widoczna jest odwaga.
Czemu się zgodził pozować? Kiedy otrzymał telefoniczną propozycję takiej sesji, uważał, że pomysł jest mało rozsądny, delikatnie mówiąc. Był zdecydowanie na nie. O propozycji powiedział jednak synowi, a ten uznał, że warto ojcu wytłumaczyć: ESPN robi sesje bardzo dyskretnie, zdjęcia są grzeczne, liczy się bardziej przesłanie niż niepokojące podniety.
Gary Player pomyślał, że warto się zastanowić. Choć nie ma ciała mistrza olimpijskiego, nie może się porównywać z młodymi sportowcami, ale skoro na swą sprawność pracował i pracuje nieustannie od 63 lat, to może warto pokazać, co to daje.
Redaktorzy Magazynu ESPN zadzwonili do Playera, bo wiedzieli, że sławny golfista od zawsze dba o zdrowie i sprawność, że nie tylko o tym mówi, ale ta pasja każe mu codziennie rano robić 1200 „brzuszków". Że wciąż potrafi wykonać przysiad ze sztangą ważącą 120 kg.
Gary Player ma też surowe zdanie o Amerykanach. – To jest najbardziej niezdrowo żyjący naród świata, ponieważ jedzą gówno. Mają znakomite jedzenie, doskonałych rolników, ale żyją, jakby tego nie wiedzieli. Kiedy znany brytyjski kucharz Jamie Oliver wyjechał do USA, spotkał ludzi, których dzieci nigdy nie widziały na talerzu kapusty, szpinaku, brokułów, po prostu żadnych warzyw. Ludzie dają dzieciakom do szkoły pączki i napoje gazowane. Nic dziwnego, że naukowcy piszą tam o otyłości jako głównej chorobie społecznej – mówił w jednym z wywiadów.