Kariery młodocianych piłkarzy. Komentarz Stefana Szczepłka

Real wygrał z Barceloną walkę o amerykańskiego piłkarza. Nie byłoby w tym niczego szczególnego, gdyby nie fakt, że ten piłkarz ma 11 lat. Nazywa się Joshua Pynadath. Był na testach w Barcelonie, ale kiedy ofertę złożył mu Real, postanowił ją przyjąć. Jesienią przeniesie się z rodzicami do Madrytu.

Publikacja: 09.08.2013 18:18

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Mogę się założyć, że za 5–10 lat nazwisko Pynadath będzie w futbolu nieznane. Widziałem już takie cudowne dzieci, którym wróżono wielkie kariery.

Przed Pynadathem był inny Amerykanin Freddy Adu. Debiutował w lidze MLS w wieku piętnastu lat, a w reprezentacji – kiedy nie miał jeszcze siedemnastu. Kupiła go Benfica, ale szybko zorientowała się, że talent w nogach to nie wszystko. Adu przejechał się po kilku innych europejskich klubach, dziś gra w Filadelfii i chociaż ma dopiero 24 lata, mówi się o nim jako o zmarnowanym talencie.

Z nóg do głowy daleka droga. Wielu zdolnych piłkarzy nie zrobiło karier, bo mimo szybkich nóg nigdy tej drogi nie pokonali. Dla dzieciaka to droga nie tylko daleka, ale i pełna niebezpieczeństw. Zmieni go mutacja, kolejni trenerzy, partnerzy, zawrócą w głowach agenci, dziennikarze i kibice. Rodzice będą chcieli go widzieć na miejscu Messiego, co będzie dla niego trudne do wytrzymania. Zaszkodzą mu podróże, zmienią pieniądze, kuchnia i inne klimaty.

Większość talentów przegrywa. Ci, którzy zwyciężają, zostają potem wielkimi mistrzami. David Beckham w wieku 11 lat był już maskotką Manchesteru Utd na meczu ligowym, a w konkursie umiejętności piłkarskich, organizowanym przez klub, pokonał kilkuset rówieśników. W nagrodę rękę podał mu Bobby Charlton, a Manchester wysłał na mecz do Barcelony, żeby na własne oczy mógł obejrzeć grającego tam wtedy Gary'ego Linekera.

Ronaldo, który miał 17 lat kiedy Brazylia zdobywała w USA tytuł mistrza świata, nie wszedł na boisko nawet na minutę. Trener Carlos Alberto Parreira mówił, że chłopak nie był mentalnie przygotowany do mundialu. Myślał o matchboksach i jak tu ukradkiem zjeść prawdziwego amerykańskiego hamburgera. Kiedy po mundialu Ronaldo kupił PSV Eindhoven, a holenderscy działacze dziwili się, że nie spełnia oczekiwań, Parreira doradził im żeby sprowadzili do Eindhoven matkę chłopca. Od kiedy Ronaldo miał obok siebie mamę, przestał sypiać z misiem, zaczął wreszcie dorastać, a dojrzewał chyba nawet szybciej, niż mamusia by chciała.

Kilkanaście lat wcześniej trener Argentyny Cesar Luis Menotti nie powołał na mundial 17-letniego Diego Maradony, mimo że domagała się tego cała Argentyna. Parreira i Menotti wiedzieli co robią. Może między innymi dlatego Ronaldo i Maradona stali się gwiazdami.

Na kontuzje Ronaldo, będące m.in. efektem za dużych obciążeń w młodości, Parreira nie miał wpływu. Nie jest też winą Menottiego, że Maradona, pozbawiony zmysłu samokontroli, hołubiony i rozpieszczany za młodu, na starość strzela do dziennikarzy.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?