Olimpijska gorączka w Polsce nie skończy się wraz z ceremonią zamknięcia igrzysk w Soczi. Wręcz przeciwnie. 14 marca upływa termin złożenia do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) wniosków o organizację zimowych igrzysk w 2022 roku.
Po niedawnej rezygnacji Sztokholmu (poparcia odmówił szwedzki rząd) na polu bitwy pozostają Kraków, Oslo, Lwów, Ałmaty oraz Pekin wraz z położonym w sąsiedztwie miastem Zhangjiakou. Jeszcze w ubiegłym roku – w wyniku gminnego referendum – z rywalizacji zrezygnowały władze Monachium. Podobnie było w przypadku szwajcarskich kurortów Sankt Moritz i Davos.
W grudniu 2013 r. krakowscy radni zdecydowaną większością głosów odrzucili projekt wydzielenia w tegorocznym budżecie pieniędzy na podobne referendum w Krakowie. W planach jest dyskusja o możliwości przeprowadzenia konsultacji społecznych, których rezultat nie będzie jednak wiążący dla władz miasta. Namiastką referendum jest dyskusja w mediach społecznościowych. Grupę „Kraków przeciwko igrzyskom" popiera ok. 7 tysięcy osób.
Wszyscy mają długi
„Według szacunkowych danych budżet zimowych igrzysk olimpijskich w Polsce przekracza 21 miliardów złotych. Doświadczenia państw, w których organizowane były igrzyska, wskazują z kolei, że ich faktyczne koszty są zawsze wyższe od szacunkowych (prof. Bent Flyvbjerg z uniwersytetu w Oksfordzie wskazuje, że realne wydatki są średnio o 179 procent wyższe od szacunków). Vancouver pozostało po igrzyskach w 2010 roku z długiem na poziomie 1 miliarda dolarów. Dług Turynu wyniósł 215 milionów dolarów. Czy podzielimy los mieszkańców Montrealu, którzy spłacali dług po letnich igrzyskach 1976 przez 30 lat?" – piszą przeciwnicy organizacji igrzysk w Małopolsce.
Profile „Kraków wart jest igrzysk", „Kraków 2022" oraz „Chcemy zimowych igrzysk w Krakowie" zebrały łącznie ok. 2600 zwolenników. „Igrzyska będą bodźcem dla rozwoju Małopolski i Śląska, a także całej Polski. Kraków teraz jest wizytówką całego kraju i może ściągnąć jeszcze więcej turystów, inwestycji zagranicznych. To przyszłość nasza, naszych dzieci i przyszłych pokoleń!" – argumentują zwolennicy.