Dariusz Mioduski: Legia może stracić milion euro

Szkoda, że zachowania małej grupy ludzi wpłyną boleśnie nie tylko na finanse klubu, ale także na tysiące kibiców, którzy chcieli obejrzeć ciekawe mecze - mówi współwłaściciel Legii

Aktualizacja: 02.12.2014 21:51 Publikacja: 02.12.2014 19:42

Dariusz Mioduski: Legia może stracić milion euro

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Próbowaliście oszacować starty jakie poniesie Legia w wyniku decyzji UEFA nakazującej dwa kolejne mecze w europejskich pucharach rozegrać przy pustych trybunach?

Dariusz Mioduski współwłaściciel klubu: Nie jesteśmy w stanie podać konkretnej sumy, bo to przecież zależy od tego, ilu ludzi kupiłoby bilety, ale nie ukrywamy, że liczyliśmy w obu tych spotkaniach na komplet publiczności. Przeciwko Trabzonsporowi będziemy grać o pierwsze miejsce w grupie, z kolei w fazie pucharowej Ligi Europy możemy wylosować naprawdę atrakcyjnego przeciwnika. Straty z powodu dwóch meczów przy zamkniętych trybunach to może być nawet około miliona euro. Dodatkowo jest mnóstwo kosztów „miękkich" oraz gigantyczna strata wizerunkowa. Szkoda, że zachowania małej grupy ludzi wpłyną boleśnie nie tylko na finanse klubu, ale także na tysiące kibiców, którzy chcieli obejrzeć ciekawe mecze. Przecież polski klub na tak wysokim poziomie nie grał od lat. Wszyscy wiedzą jak wielkim wsparciem są nasi kibice, o ile lepiej grają piłkarze przy dopingu trybun.

Szczególnie żal tego spotkania już w fazie pucharowej...

Tak, przecież możemy wylosować naprawdę wielki zespół. Tymczasem zamiast magicznego wieczoru przy Łazienkowskiej zapowiada się wieczór wyjątkowo smutny. Nie wiem, czy był pan kiedyś na meczu rozgrywanym przy pustych trybunach, ale zapewniam, że to nic fajnego.

Prezes Legii Bogusław Leśnodorski mówił, że zastanawiacie się nad podaniem do sądu ludzi odpowiedzialnych za wybryki w Lokeren. Tak będzie?

Jestem zdecydowanym zwolennikiem takiego rozwiązania. Na pewno tę sprawę zbadamy pod kątem pociągnięcia prowodyrów do odpowiedzialności karnej, nie jest to jednak wcale takie łatwe. Trudno w takiej sprawie o dowody.

Zapis z monitoringu stadionowego nie jest wystarczającym dowodem?

Jest, ale z tego co słyszałem jest to zapis dość kiepskiej jakości. Jeszcze sam nie oglądałem tego materiału. Poza tym nawet z monitoringu nie jest łatwo wychwycić, kto się dopuścił rasistowskiego buczenia i pohukiwania. Ale na pewno sprawdzimy, jakie w tej sprawie mamy możliwości. Pociągnięcie tych ludzi do odpowiedzialności byłoby rzeczą bezprecedensową. Do tej pory to klub ponosił ogromne koszty, sprawcy naszych kłopotów pozostawali bezkarni. Nawet jeśli tym razem się nie uda, chcę powiedzieć wszystkim, którzy mieliby podobne pomysły w przyszłości, że zamierzamy surowo takie osoby karać.

Prezes Leśnodorski zapowiadał też odwołanie od decyzji UEFA. Czy to ma sens?

Żeby było jasne: w naszych uzasadnieniach absolutnie nie spieramy się z UEFA, nie negujemy tego, co się działo w Lokeren. Chcemy tylko podkreślić, że nawet takie organizacje jak „Nigdy Więcej" czy „Fare" zwracają uwagę, jak wiele zrobiliśmy próbując wyeliminować rasizm z naszego stadionu. A to są organizacje, które raczej nie popierały do tej pory Legii, tylko nas pilnowały. Jeśli nawet oni podkreślają nasze zaangażowanie, to może uda się tę karę złagodzić i chociaż drugi mecz rozegrać przy pełnych trybunach. Zobaczymy, co się da zrobić.

—rozmawiał Piotr Żelazny

Próbowaliście oszacować starty jakie poniesie Legia w wyniku decyzji UEFA nakazującej dwa kolejne mecze w europejskich pucharach rozegrać przy pustych trybunach?

Dariusz Mioduski współwłaściciel klubu: Nie jesteśmy w stanie podać konkretnej sumy, bo to przecież zależy od tego, ilu ludzi kupiłoby bilety, ale nie ukrywamy, że liczyliśmy w obu tych spotkaniach na komplet publiczności. Przeciwko Trabzonsporowi będziemy grać o pierwsze miejsce w grupie, z kolei w fazie pucharowej Ligi Europy możemy wylosować naprawdę atrakcyjnego przeciwnika. Straty z powodu dwóch meczów przy zamkniętych trybunach to może być nawet około miliona euro. Dodatkowo jest mnóstwo kosztów „miękkich" oraz gigantyczna strata wizerunkowa. Szkoda, że zachowania małej grupy ludzi wpłyną boleśnie nie tylko na finanse klubu, ale także na tysiące kibiców, którzy chcieli obejrzeć ciekawe mecze. Przecież polski klub na tak wysokim poziomie nie grał od lat. Wszyscy wiedzą jak wielkim wsparciem są nasi kibice, o ile lepiej grają piłkarze przy dopingu trybun.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium