W Hotelu Francuskim w Krakowie 12 października 1919 roku nazwano organizację Polskim Komitetem Igrzysk Olimpijskich, sześć lat później otrzymał obecną nazwę. Pierwszym przewodniczącym został książę Stefan Lubomirski, patronem sam Naczelnik – Józef Piłsudski.
Na igrzyska 1920 roku w Antwerpii sportowców komitet nie wysłał, bo trwała wojna z bolszewikami, ale cztery lata później do Paryża pojechała już spora drużyna – 66 osób. Tak się zaczęła ta długa i wciąż fascynująca historia, której finałem jest 291 medali olimpijskich (70 złotych) zdobytych zimą i latem przez polskich sportowców.
Od srebra Józefa Lange, Jana Łazarskiego, Tomasza Stankiewicza i Franciszka Szymczyka w kolarskim wyścigu drużynowym na 4 km na dochodzenie i brązu porucznika Adama Królikiewicza na Pikadorze w jeździeckim konkursie skoków przez przeszkody w Paryżu – po dwa złote medale Kamila Stocha w skokach narciarskich, zwycięstwo Justyny Kowalczyk w biegu na 10 km, sukces Zbigniewa Bródki w wyścigu łyżwiarzy na 1500 m oraz łyżwiarskie medale drużyn kobiet (srebro) i mężczyzn (brąz) w Soczi.
Wszystkim, którzy przez minione lata stawali na olimpijskim podium zadedykowano podczas gali nowe, ustanowione nieco ponad rok temu najwyższe odznaczenie organizacji: „Order PKOl za zasługi dla ruchu olimpijskiego". Odebrali je w imieniu nagrodzonych Otylia Jędrzejczak i Robert Korzeniowski, ich zasługi są znane: pływacka mistrzyni stylu motylkowego (złoto i srebro w Atenach) oraz poczwórny mistrz olimpijski w chodzie.
– Pękam z dumy i jestem wzruszona, że mogę odebrać ten order – mówiła pani Otylia pokazując nagrodę publiczności. Było wśród widzów wielu mistrzów i mistrzyń igrzysk, wszyscy wstali, można było ich łatwo rozpoznać, głośny okrzyk z balkonu: – Kochamy was! – wydał się jak najbardziej na miejscu. Order Zasługi PKOl nr 1 pójdzie do warszawskiego Muzeum Sportu – tam zobaczy go najwięcej osób.