Można mieć geograficzne i kulturowe wątpliwości, czy Azerbejdżan jest Europą. W sporcie nie ma ich już od dawna – Azerbejdżan to teraz Europa. Symboliczny początek nastąpił 22 lata temu, gdy kraj ten został przyjęty do rodziny olimpijskiej. Ten rok można uznać za zakończenie pewnego etapu przemian – główną imprezą naszego regionu mają być w czerwcu I Igrzyska Europejskie w Baku – sześć tysięcy uczestników, 20 dyscyplin, rozmach niemal olimpijski.
Czym się staną te igrzyska – czy zyskają taką popularność jak podobne wydarzenia na innych kontynentach, jeszcze nie wiadomo. Na razie stara Europa patrzy i czeka, co przyniosą te zawody. Wiadomo, że nawet za pieniądze z ropy nie da się kupić wszystkiego. Lekkoatletyka i pływanie będą w Igrzyskach Europejskich dyscyplinami drugiego, może nawet trzeciego planu. W niektórych sportach można mówić jednak o poziomie światowym. A jak ocenić koszykówkę w wersji trzyosobowej albo piłkę nożną plażową?
Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, jednocześnie przewodniczący narodowego komitetu olimpijskiego, jest przekonany, że wybrał dobrą drogę. – Igrzyska Europejskie pokażą moc naszego kraju. Mamy silną gospodarkę, procesy polityczne idą we właściwym kierunku. Liczba medali zdobywanych przez sportowców rośnie z roku na rok. Komitety organizacyjne, Ministerstwo Młodzieży i Sportu, związki sportowe i kluby, wszystko działa i rozwija się na wysokim poziomie. Świat wie, że jesteśmy dziś narodem sportowców – mówi Alijew i ma rację.