To niespodzianka, ale i spora nadzieja dla polskiego golfa. Kuba Dymecki trenuje od ośmiu lat w Tokarach pod okiem Wacława Laszkiewicza, robi widoczne postępy. W Binowie grał rewelacyjnie, zwłaszcza w drugiej z trzech rund, gdy uzyskał 68 uderzeń (-4, najlepszy wynik w turnieju) i dzień później, gdy potrafił obronić przewagę nad profesjonalistą z Kalinowych Pól – Jakubem Ossowskim.
– Bardzo jestem zadowolony z wyniku Kuby, przede wszystkim z tego, że myśli jak dojrzały zawodnik. Nie interesuje go to, co się dzieje na polu, z kim gra itp. Ma do wykonania zadanie i cel, wie jak to zrobić – mówił trener Laszkiewicz.
W Binowie przeżywał podwójny sukces swoich młodych golfistów, gdyż drugi wśród amatorów i piąty w klasyfikacji generalnej był jego kolejny zawodnik, zaledwie 13-letni Filip Kowalski. Dwie rundy zagrał nieźle (76 i 77), ale trzecią rewelacyjnie – 69 uderzeń dało mu efektowny awans. Wszyscy amatorzy i juniorzy powyżej 12. roku życia, tak jak profesjonaliści, grali z białych tee.
Pierwszego dnia Floating Garden Szczecin Open nie zanosiło się na takie wyniki. Liderem był, dla odmiany, senior wśród polskich zawodowców, Jan Lubieniecki (świetna runda – 69). Ossowski tracił jeden punkt. Dzień później pan Jan miał jednak nieco słabszą formę i potem bronił (z powodzeniem) miejsca w pierwszej dziesiątce turnieju.
Ostatniego dnia para Ossowski i Dymecki zdecydowanie wyprzedziła resztę rywali, trzecie miejsce wywalczyli wspólnie, ale z widoczną stratą, znani profesjonaliści: Maksymilian Sałuda i Peter Bronson.