Gignac zarobi co najmniej 4 miliony euro na sezon, ale z bonusami jego pensja może wzrosnąć o dwa miliony. Osobno będą mu też wypłacane honoraria za udział w kampaniach reklamowych. W Olympique Marsylia, gdzie ostatnio występował, zarabiał 350 tys. euro na miesiąc, czyli około 4,2 mln rocznie. To jednak pensja brutto, a liga francuska należy do najbardziej obciążonych fiskalnie w Europie.
Piłkarz twierdzi, że wyboru dokonał także ze względu na sportowe wyzwania, choć nie ukrywał, że zrezygnował z propozycji kontraktu z mistrzem Turcji Galatasaray Stambuł i wicemistrzem Fracji Olympique Lyon. – Przyszedłem tutaj, żeby wygrać mistrzostwo Meksyku i Copa Libertadores – powiedział na lotnisku w Monterrey, na którym witały go tłumy kibiców i kilkudziesięciu dziennikarzy. – Wiem, że Tigres jest najlepszą drużyną w Meksyku, z najlepszą publicznością, z wyjątkowymi kibicami – dodał.
Transfer zawodnika jednej z pięciu najsilniejszych lig europejskich do Meksyku, do tego reprezentanta kraju, który jest gospodarzem najbliższych mistrzostw Europy jest sporym zaskoczeniem. Kuszeni milionowymi kontraktami piłkarze przenoszą się zazwyczaj do lig z bogatych krajów Bliskiego Wschodu albo rosyjskiej. Meksykanie nie mają jednak prawa wstydzić się własnych rozgrywek i budżetów lokalnych klubów.
Nowy klub Gignaca należy do światowego giganta na rynku cementu – Cemex. Na świecie firma posiada 55 cementowni, również w Polsce, gdzie zatrudnia 1,2 tys. pracowników. Klub stać więc na sprowadzanie gwiazd ze świata. Latem kontrakt z Tigres podpisał Nigeryjczyk Ikechukwu Uche z Villareal, a za 9 milionów euro z zespołu Pachuca został kupiony reprezentant meksykańskiej młodzieżówki Jurgen Damm.
W przeszłości – na zakończenie kariery – w Meksyku występowali m.in.: Ronaldinho (Queretaro w sezonie 2014/15), Pep Guardiola (Dorados de Sinaloa – 2006), a jeszcze dawniej Eusebio (Rayados Monterrey – 1975), Emilio Butragueno (Atletico Celaya – 1995-1998), Bebeto (Toros Neza – 1999). Od stycznia tego roku piłkarzem Cruz Azul jest były napastnik Bayernu Monachium i Manchesteru City - Roque de Santa Cruz. Zarabia „tylko" połowę tego co Gignac.