Reklama

W marcu nie grać u siebie, w czerwcu w ogóle

Michał Listkiewicz, działacz piłkarski, były prezes PZPN.

Publikacja: 10.12.2015 20:09

W marcu nie grać u siebie, w czerwcu w ogóle

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Rzeczpospolita: W sobotę w Paryżu polscy piłkarze poznają swoich przeciwników w fazie grupowej Euro 2016. Brał pan udział w wielu podobnych imprezach. Które losowanie wspomina pan szczególnie?

Michał Listkiewicz: Zdecydowanie to przed mistrzostwami świata w Korei Południowej i Japonii. Pierwszy raz od prawie 20 lat awansowaliśmy na mundial i po trudnych latach wracaliśmy na piłkarskie salony, a więc towarzyszyły nam ogromne emocje. Pamiętam, że wyniki losowania odebrałem z entuzjazmem, zresztą podobnie jak selekcjoner Jerzy Engel. Wylosowaliśmy Koreę Południową, Portugalię i USA. Uważaliśmy, że są to drużyny jak najbardziej w naszym zasięgu. Podobnie zresztą odebrałem wyniki losowania w Niemczech przed mistrzostwami w 2006 r., gdy wylosowaliśmy gospodarzy, Ekwador i Kostarykę. Wydawało się, że to grupa marzenie, a awansu nie było.

Czym się różni losowanie grup mistrzostw świata czy Europy od losowania grup eliminacyjnych do tych imprez?

Po wylosowaniu grup mistrzostw wszystko jest jasne: wiadomo, kto gra z kim, kiedy i gdzie, bo to jest ustalane wcześniej. Zupełnie inaczej było kiedyś po losowaniu grup eliminacyjnych. W moich czasach po wylosowaniu przeciwników musieliśmy usiąść w jakiejś sali z działaczami oraz selekcjonerami z innych państw i dogadać się co do terminarza spotkań. To były bardzo trudne rozmowy, bo każdy chciał ugrać swoje.

O co właściwie chodziło w tych przepychankach o odpowiedni terminarz?

Reklama
Reklama

O to, by na koniec eliminacji grać mecz z rywalem do awansu u siebie albo by z drużynami teoretycznie słabszymi nie grać na początku, bo wtedy są jeszcze pełne entuzjazmu, a jak już kilka razy przegrają, to uchodzi z nich powietrze. Do tego nigdy nie chcieliśmy jeździć do południowych krajów, gdy jest tam bardzo gorąco, a najlepiej dla nas było w ogóle nie grać meczów w czerwcu, bo nigdy nam w tym miesiącu nie szło. Nie chcieliśmy także grać u siebie w marcu, bo nasze boiska po zimie były w koszmarnym stanie.

Czy zdarzyło się kiedyś, że nie udało się panu dogadać i sprawę musiała rozstrzygnąć UEFA?

Za mojej kadencji nie zdarzyło się tak nigdy, choć rozmowy ciągnęły się czasem w nieskończoność. Pamiętam, jak po losowaniu grup do mistrzostw świata we Francji Zbigniew Boniek musiał dzwonić aż do samego prezesa włoskiej federacji. Dopiero on namówił selekcjonera Arrigo Sacchiego do ustępstw. Wcześniej selekcjoner Włochów w ogóle nie chciał spuścić z tonu; cały czas stawiał nas pod ścianą. Włoski prezes przekazał Sacchiemu, że ma nie opuszczać Warszawy, dopóki się z nami nie dogada. I załatwiliśmy sprawę w godzinę! Niestety, nie zawsze wszystkie państwa potrafiły się dogadać, więc UEFA w końcu się wkurzyła i dzisiaj terminarz spotkań jest narzucany odgórnie. >A16

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama