Reklama
Rozwiń
Reklama

Mercedes pisze list otwarty

Piąta runda mistrzostw świata Formuły 1 odbędzie się w ten weekend na torze pod Barceloną. Czas najwyższy, by urzędujący mistrz świata Lewis Hamilton zabrał się do odrabiania strat.

Aktualizacja: 13.05.2016 13:32 Publikacja: 13.05.2016 13:26

Mercedes pisze list otwarty

Foto: AFP

Aby marzyć o trzecim z rzędu i czwartym w karierze tytule mistrzowskim, kierowca Mercedesa musi najpierw dopaść zespołowego partnera Nico Rosberga. Niemiec wygrał pierwsze cztery wyścigi sezonu 2016 i po doliczeniu końcówki poprzednich mistrzostw ma już na koncie aż siedem triumfów z rzędu. Pod tym względem dorównał wielkim gwiazdom Formuły 1, Michaelowi Schumacherowi i Alberto Ascariemu. Więcej zwycięstw z rzędu, dziewięć, ma na koncie tylko Sebastian Vettel. Licznik wizyt Rosberga na najwyższym stopniu podium w całej karierze wskazuje już 18 i to najlepszy bilans wśród kierowców, którzy nie mogą pochwalić się mistrzowskim tytułem. Statystyka przemawia za nim: co najmniej cztery zwycięstwa w pierwszych czterech rundach odnosili w przeszłości Michael Schumacher (raz cztery i raz pięć), Ayrton Senna oraz Nigel Mansell (pięć) i nigdy nie zdarzyło się tak, by któryś z nich przegrał w takim sezonie walkę o tytuł.

Tymczasem Hamilton może co prawda narzekać na pechowy obrót spraw – awarie samochodu w kwalifikacjach do dwóch poprzednich Grand Prix, w Rosji i Chinach, pozbawiły go szans na walkę o zwycięstwo – ale w dwóch pierwszych rundach startował z pole position i już na pierwszych metrach tracił prowadzenie, spadając za Rosberga. To Niemiec lepiej radził sobie z nową procedurą startową, zabraniającą korzystania z dwóch łopatek sprzęgła. Władze sportu chciały w ten sposób wprowadzić więcej nieprzewidywalności i trzeba przyznać, że to się udało: Hamilton, który w zeszłym sezonie bezpardonowo rozstawiał Rosberga po kątach od początku sezonu aż do przypieczętowania tytułu trzy wyścigi przed końcem zmagań, traci już 43 punkty do zespołowego partnera.

Awarie Mercedesa z numerem 44 wywołały lawinę domysłów ze strony szukających niezdrowych sensacji kibiców, którzy zaczęli oskarżać zespół o sabotowanie Hamiltona i pomoc Rosbergowi w zdobyciu pierwszego tytułu. Nikt trzeźwo myślący nie powinien się tym przejmować, ale szef zespołu Toto Wolff postanowił zabrać głos i nazwał zwolenników spiskowych teorii „szaleńcami”. Zespół opublikował następnie list otwarty, w którym podkreślił wysiłki podejmowane codziennie przez tysiąc pracowników po to, by ich dwaj kierowcy mogli rywalizować – ogromnym nakładem sił i środków – o laury w wyścigach. W Rosji po awarii podczas kwalifikacji Mercedes musiał ściągać z Wielkiej Brytanii elementy jednostki napędowej, by Hamilton nie został ukarany startem z alei serwisowej. Nie musieliby tego robić, gdyby zależało im na zwiększeniu przewagi przez Rosberga.

W poprzednich dziewięciu edycjach Grand Prix Hiszpanii za każdym razem triumfował inny kierowca. Szanse na podtrzymanie tej passy są jednak niewielkie, bo faworytami do zwycięstwa są oczywiście dwaj bohaterowie z Mercedesa. Rosberga wygrał pod Barceloną przed rokiem, Hamilton dwa lata temu. Chrapkę na pierwszy w tym sezonie bezproblemowy weekend i zagrożenie liderom ma oczywiście Ferrari, ale uważnie trzeba będzie obserwować także Red Bulla – nie tylko dlatego, że hiszpański tor premiuje samochody o pierwszorzędnych właściwościach aerodynamicznych, z których słyną konstrukcje tej ekipy.

Warto też przyglądać się sytuacji w Red Bullu za sprawą roszady kadrowej po GP Rosji. 
Daniił Kwiat, który dwa tygodnie przed startem w Soczi stał na podium w Chinach, przed własną publicznością najpierw doprowadził do kolizji z udziałem Sebastiana Vettela oraz swojego zespołowego partnera Daniela Ricciardo, a chwilę później drugi raz uderzył w Ferrari tego pierwszego kierowcy, skutecznie eliminując go z wyścigu. Red Bull natychmiast wykorzystał pretekst: terminujący w ich juniorskiej ekipie Toro Rosso 18-letni Max Verstappen, okrzyknięty najlepszym debiutantem od lat, otrzymał promocję do głównego zespołu austriackiego koncernu i został nowym partnerem Ricciardo, a Kwiat wrócił do Toro Rosso – gdzie ma się uspokoić, opanować nerwy i przywrócić karierę na właściwe tory. Tymczasem Verstappen będzie miał okazję udowodnić, że faktycznie zasługuje na miejsce w czołowym zespole, a Red Bull przekona się, czy warto dalej szlifować ten diament.

Reklama
Reklama

Największą uwagę przykuje jednak z pewnością rywalizacja w Mercedesie. Kolejny triumf Rosberga będzie już bardzo poważnym dzwonkiem ostrzegawczym dla obrońcy tytułu. Co prawda sezon liczy aż 21 rund, ale już w tej chwili straty Hamiltona są na tyle duże, że nawet jeśli będzie wygrywał wyścig za wyścigiem, a Rosberg będzie spokojnie zbierał punkty za drugie lokaty, to zmiana na fotelu lidera mistrzostw nastąpiłaby dopiero po siedmiu wyścigach. Z drugiej strony jeden czy dwa pechowe starty Niemca odwrócą obraz o 180 stopni – jednak na razie Rosberga po pierwsze omijają wszelkie pechowe zdarzenia, a po drugie on sam perfekcyjnie wykorzystuje potknięcia rywali.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama