Środowy półfinał Portugalia – Walia już jest sprowadzany do pojedynku między dwoma najdroższymi piłkarzami świata. Nie pałają oni do siebie wielką sympatią, choć grają w tym samym klubie. Walijczyk trafił do Królewskich z Tottenhamu latem 2013 roku. Już wtedy media brytyjskie twierdziły, że kosztował 100 milionów euro, ale oficjalną sumą, jaką podał klub z Madrytu, było 90 milionów. Z czasem się okazało, że Real zawarł nieformalną umowę z Bale'em, ludźmi z jego otoczenia i londyńskim klubem, by nie ujawniać prawdziwej sumy – 101 milionów – ponieważ „Ronaldo źle znosi, że ktoś jest droższy od niego".
Tak przynajmniej twierdzą informatorzy hiszpańskiej gazety „Marca". Tym tematem – kto droższy, jakie były różnice finansowe, jak sprawę komentuje Portugalczyk – hiszpańskie media żyły zimą tego roku.
Ronaldo to szczególne studium narcyzmu, co najlepiej pokazał zrobiony na jego zlecenie film biograficzny. Portugalczyk – zapewne nieświadomie – przedstawia się w nim światu jako człowiek opętany samym sobą. O Złotej Piłce mówi się w filmie znacznie częściej niż o jakimkolwiek triumfie drużynowym, z wygraniem Ligi Mistrzów włącznie. Aby zrozumieć skalę skupienia Portugalczyka na samym sobie, nie trzeba zresztą tracić półtorej godziny na oglądanie „Ronaldo – The Movie". Wystarczy przejrzeć tylko kilka z setek filmików umieszczonych w internecie, pokazujących jego całkowity brak entuzjazmu przy golach zdobywanych przez partnerów z drużyny. Według gwiazdy Realu dopóki nie strzeli Ronaldo, nie ma czego celebrować.
Oczywiście umieszczenie Bale'a po drugiej stronie skali i robienie z niego na siłę altruisty nie jest usprawiedliwione. Ale selekcjoner Walijczyków Chris Coleman właśnie w stosunku do kolegów na boisku i poza nim widzi największą różnicę między Ronaldo a Bale'em. – Oni mają całkowicie różne charaktery – mówił na konferencji prasowej Coleman. – Bale nie jest wykreowanym produktem marketingowców, wszystko, co dla nas robi, jest w stu procentach naturalne. Gareth jest fajnym facetem, typem rodzinnym. Na boisku żyje, ale poza nim niewiele mówi.
Ronaldo niespecjalnie ukrywał swoją niechęć do zawodnika, który zabrał mu miano najdroższego piłkarza globu. Pytany o swoje relacje z Walijczykiem wypalił: – Nie muszę przyjaźnić się z ludźmi, z którymi gram w jednym zespole. Gdy byłem w Manchesterze, dzieliłem szatnię z zawodnikami, z którymi mówiliśmy sobie najwyżej „cześć". A jednak chemia na murawie była niesamowita.