Reklama
Rozwiń

Horngacher: Brak szczęścia trzeba zaakceptować

Trener polskich skoczków: Wciąż jesteśmy w doskonałej formie i jeszcze to w Pjongczangu pokażemy.

Aktualizacja: 11.02.2018 19:26 Publikacja: 11.02.2018 19:12

Horngacher: Brak szczęścia trzeba zaakceptować

Foto: PAP/ Grzegorz Momot

Rzeczpospolita: Jaka jest pańska ocena wydarzeń?

Stefan Horngacher: Ze względu na wiatr konkurs nie był sprawiedliwy. Także dla widowiska okoliczności nie były sprzyjające. Z tego punktu widzenia można wydać złe oceny. Ale musimy akceptować różną pogodę podczas startów. Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest to, że widziałem u naszych chłopaków wiarę w możliwość zdobycia dwóch medali, może nawet trzech. Ale gdy już znamy końcowe wyniki, musimy je po prostu zaakceptować i więcej o nich nie myśleć, bo zbliża się następny konkurs.

Nie miał pan ochoty krzyknąć do jury, żeby przerwało zawody?

Moją rolą nie jest przerywanie konkursów, podczas rywalizacji z nikim o tym nie rozmawiałem. To jest zła sytuacja, gdy trener naciska na jury. Odpowiedzialność nie spoczywa na trenerach, tylko na sędziach.

Mogli coś zrobić lepiej, zwłaszcza z tą drugą– przedziwną – serią?

Na tę dziwną serię złożyły się dwie sprawy. Pierwsza: belka powinna być obniżona od razu, na starcie drugiej serii. Skoki w pierwszej skończono na belce nr 13, a zaczęto w drugiej, nie wiadomo czemu, na czternastej, więc prędkości najazdowe były za duże. Druga: korytarz powietrzny, czyli dopuszczalny przedział prędkości wiatru, był za duży, od -0,5 m/s do +3 m/s (minus oznacza wiatr od tyłu, plus pod narty – red.). Gdyby przesunięto ten korytarz od +2 do +4 m/s, byłoby łatwiej przeprowadzić zawody. Nikt nie skakałby poza granicę 110–111 m i kontrola sytuacji byłaby lepsza. W chwili, gdy Simon Ammann pięciokrotnie schodził z belki startowej, jury chyba powinno zrobić przerwę, naradzić się i – być może – przerwać zawody. Nie jestem jednak zwolennikiem konkursów jednoseryjnych, gdyż każdy powinien mieć drugą szansę, zwłaszcza w zmiennych warunkach. Dla nas ta decyzja nie okazała się dobra. W chwili skoku Kamila wiatr wiał dookoła z prędkością ponad 5 m/s, to nie były warunki do skoku.

Jest jakaś granica ujemnych temperatur, przy których skakanie jest bezpieczne?

Nie mam pojęcia. Dawno temu w Thunder Bay skakaliśmy przy -30 stopniach, do tego było wietrznie, ale konkursu nikt nie przerywał.

Czy to był najbardziej nieprzewidywalny konkurs w pańskiej karierze trenera?

Znacznie gorszą rywalizację widzieliśmy w tym roku na skoczni mamuciej Kulm. Ta dzisiejsza – w sensie czysto sportowym – nie była zła. Skoczkowie pokazali wiele doskonałych prób i przygotowanie na 100 proc. Tylko wiatr nie był przygotowany na 100 proc.

Jak wyglądała odprawa po zawodach?

Powiedziałem chłopakom, że jestem naprawdę zadowolony z ich prób, niemal każdy perfekcyjnie wykonał to, co miał wykonać. Musimy zaakceptować to, że czasem ma się mniej lub więcej szczęścia. Ciągle jesteśmy w doskonałej formie, nie straciliśmy jej, na dużej skoczni to pokażemy. Dawidowi powiedziałem, że nie popełnił żadnego błędu – nie miał absolutnie żadnych szans na daleki lot. Kamil w sobotę też skakał lepiej niż w kwalifikacjach. Drugi skok był najlepszym, jaki tutaj wykonał.

Rozmawiał pan także z Piotrem Żyłą?

Tak, myślę, że jest w całkiem niezłej sytuacji. Miał problem na normalnej skoczni z prędkością najazdu, był za wolny i nie miał dobrej pozycji dojazdowej, był jeszcze zbyt senny po zmianie czasu, nie był gotów do rywalizacji. Teraz, na dużej skoczni powinien nam bardziej pomóc, mam nadzieję, że przed kwalifikacjami pokaże już skoki na poziomie tych z Willingen.

Byłby pan za włączeniem do programu igrzysk także konkursu drużynowego na skocznie normalnej?

To byłby bardzo przyjemny pomysł. Z chęcią bym go wspierał.

Dobrze się pan czuje w Pjongczangu?

Tak. To specjalne miejsce, tak różne od zwykłych miejscowości, w których skaczemy. Przy okazji spotykam wiele interesujących osób, także moich kolegów po fachu z Austrii lub Niemc, zawsze jest miło być na igrzyskach.

Co pan robi w wolnym czasie, jeśli ma pan taki?

Za dużo go nie mam, zawsze jest wiele do zrobienia. Jak mam, to rozmawiam, gram na gitarze, oglądam igrzyska w telewizji, zwykłe rzeczy.

Jaki ma pan plan działania na najbliższe dni?

W niedzielę mieliśmy wolne, w poniedziałek odbędzie się trening siłowy i parę sprawdzianów. We wtorek znów trening przygotowujący do startu na dużej skoczni. W środę – mam nadzieję – pierwsze skoki.

Kiedy poda pan skład czwórki na drugi konkurs indywidualny?

Cały czas myślę nad tym, kiedy obędą się treningi, ile da się zrobić na skoczni, jak przeprowadzić wewnętrzne kwalifikacje. Skład podam na dzień przed właściwymi kwalifikacjami.

Będzie lepiej?

Nikt tego nie wie. Skocznia leży w obszarze silnych wiatrów. Możemy polegać na osłonach i mieć nadzieję, że wiatr osłabnie, przynajmniej takie są prognozy. No i na fakt, że skocznia jest podobna do tej w Ga-Pa, a tam naszym szło dobrze. Albo liczyć na szczęście.

w Pjongczangu wysłuchał Krzysztof Rawa

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku