Zbigniew Król: Patryk lubi słuchać

Trener Zbigniew Król opowiada, co różni Adama Kszczota od Patryka Dobka i jak w ciągu kilku miesięcy stworzyć medalistę igrzysk olimpijskich.

Publikacja: 05.08.2021 21:00

Zbigniew Król: Patryk lubi słuchać

Foto: Reporter, Mariusz Grzelak Mariusz Grzelak

Gdyby Dobek zdobył w Tokio złoto, zakończyłby pan trenerską karierę?

Powiedziałem mu tak przed startem, ale to były tylko żarty. Jestem stary facet, mam 72 lata, ale czuję się młodo. Czasami tylko przychodzi moment, kiedy jestem zmęczony. Miałem w karierze naprawdę wielu zawodników, a gdyby nie doping u Chinek i Rosjanek, to już w latach 90. doczekałbym się mistrzów olimpijskich. Złoto na pewno byłoby ukoronowaniem mojej kariery. Teraz Patryk sobie żartuje, że zdobył brąz, żebym musiał z nim trenować przez kolejne trzy lata.

Mówił też, że czuje niedosyt,

bo mógł walczyć o srebro. Zgadza się pan?

Mógłby walczyć nawet o najwyższe trofeum, gdyby nie rywal z Australii, przez którego 100 metrów przed metą wstrzymał atak. Te ułamki sekund zaważyły na końcowym rezultacie. Pierwszy bieg, ten w eliminacjach, nie był najlepszy. Patryk popełnił kilka błędów i był bardzo zmęczony. Całe szczęście, że to zmęczenie go zbudowało. Wszedł na wyższy pułap, każdy kolejny występ był już lepszy.

Co ma Dobek, czego nie mają inni?

Głowę. Adam Kszczot, którego trenowałem wcześniej, był niesamowitym talentem i odnosił wielkie sukcesy. Trzy razy zostawał mistrzem Europy, zdobywał medale mistrzostw świata. Czapki z głów przed jego osiągnięciami. Jednocześnie często miał swoje zdanie, nie do końca chciał się podporządkować. Patryk jest w tej konkurencji nowy, więc słucha. Lubi słuchać.

Uważa pan, że gdyby Kszczot pana słuchał, to byłby dziś w Tokio na miejscu Dobka?

Gdyby słuchał, byłby nie do pokonania. Układy międzyludzkie są jednak trudne, wypalają się. Adama na przykład denerwowało, że będąc w szczytowej formie, nie mógł poprawić rekordu Polski. A ja przecież zawsze przygotowuję zawodnika do imprezy docelowej, wszystko po drodze jest dodatkiem. Ale on chciał wygrywać wszędzie.

Dlatego się rozstaliście?

Adam przyszedł do mnie jako czołowy zawodnik świata i już dużo wiedział. Często ze mną walczył, chciał sam podejmować decyzje, szukał innych rozwiązań. Przestał słuchać. Uważał, że wie lepiej, więc się rozstaliśmy.

Doczekać się medalisty olimpijskiego po tylu latach pracy, jakie to uczucie?

Wiadomo, że czuję satysfakcję, ale moi zawodnicy zdobywali wcześniej wiele innych medali. Igrzyska to takie same zawody jak mistrzostwa świata, różni je wyłącznie prestiż. To jednak niesamowite, żeby po pół roku treningu biegu na 800 metrów zdobyć medal.

Jak pan Dobka do tego przygotował?

Jestem z wykształcenia inżynierem, pracowałem wiele lat na politechnice, byłem kiedyś bardzo dobrym matematykiem. Dzięki temu nabyłem umiejętność logicznego konstruowania systemu przygotowań. Wiem, jak ustawić parametry, aby forma przyszła, kiedy trzeba. Robiłem to z innymi zawodnikami. Patryk jest spośród nich najbardziej utalentowany, choć akurat przy nim nie chcę tego mówić. Jego warunki somatyczne są zbliżone do najlepszych czarnoskórych biegaczy.

To się widzi na pierwszy

rzut oka?

To się widzi, lata doświadczenia robią swoje. Musimy oczywiście pamiętać, że Patryk nie zaczynał od zera. Przyszedł do mnie jako zawodnik, który już wcześniej świetnie biegał przez płotki. Wiedziałem, jaki to materiał i z kim przyjdzie mi pracować. Wytrenowali go inni: Krzysztof Szałach, Walentyn Bondarenko. Kiedy zaczęliśmy razem pracę, musiałem mu się jedynie przyjrzeć i wyłuskać te cechy niezbędne w naszej konkurencji, które musi poprawić.

Jakie to cechy?

Miał zbyt niski poziom wytrzymałości i biegał źle technicznie. Przez pierwszych kilka tygodni naszej pracy bolały go nogi od kolan w dół. Męczył się na każdym treningu. To, co ma dziś najpiękniejsze, było wcześniej niewykorzystane. Ustaliłem, nad czym musimy pracować. Minęły dwa miesiące, wyszedł na trening tempowy i był przeszczęśliwy, bo zobaczył efekty.

Co konkretnie poprawiliście?

Dynamikę odbicia oraz wydłużenie kroku. Cały czas robimy też z Patrykiem postępy w zakresie przygotowania wytrzymałościowego. Początkowo biegał przecież z dziewczynami i nie wytrzymywał ich tempa, a po paru tygodniach one przestały być dla niego treningowo jakimikolwiek partnerkami. Zaskakiwał mnie, jeśli chodzi o reakcje na stresy treningowe. Robił postępy błyskawicznie.

Czy robiliście hipoksję, czyli trening w warunkach niedotlenienia organizmu?

Próbowaliśmy. Hipoksja w przypadku Kszczota działała świetnie, była podstawą większości jego sukcesów. Rezygnowaliśmy z wyjazdów w wysokie góry, siedzieliśmy w specjalnym pokoju w Zakopanem i zdobywaliśmy medale. W przypadku Patryka przeanalizowałem, jak reagował na hipoksję u poprzedniego trenera, i nie wyglądało to dobrze. Kiedy zaczęliśmy treningi pod kątem biegania na 800 metrów, zabrałem go do Zakopanego. Efekt był taki, że wydolność wzrosła, ale dynamika spadła. Moja ocena hipoksji w jego przypadku jest negatywna.

Nikt inny nie trzyma się łuku na wirażu tak jak on. To instynkt?

Narzuciłem to, tak jak innym moim zawodnikom. Biegacze często nadkładają metrów, nie zdając sobie z tego sprawy. Mam to wszystko policzone. Biegnąc łukiem po drugim torze, zawodnik nadrabia ponad trzy metry, a o wygranej często decydują setne części sekundy. Tak straconej energii już się nie odzyska. To do Patryka dotarło i zaczął odnosić sukcesy.

Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sport
Dlaczego Kirsty Coventry wygrała wybory i będzie pierwszą kobietą na czele MKOl?
Sport
Długi cień Thomasa Bacha. Kirsty Coventry nową przewodniczącą MKOl
SPORT I POLITYKA
Wybory w MKOl. Czy Rosjanie i Chińczycy wybiorą następcę Bacha?
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Sport
Walka o władzę na olimpijskim szczycie. Kto wygra wybory w MKOl?
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście