Haki z szatni

Piłkarze jednego z najstarszych polskich klubów z bardzo dużego miasta wrócili po zimowych podróżach na swój stadion i zobaczyli w szatni, że wiszący tam zegar się spóźnia.

Aktualizacja: 28.02.2010 19:05 Publikacja: 28.02.2010 19:04

Młody napastnik wszedł na krzesło, chcąc znaleźć przyczynę, ale znalazł coś innego. Z zegara wystawał mały mikrofon. Zaalarmowani koledzy przerwali sznurowanie butów, zaczęli się rozglądać po szatni i po paru minutach dokonali kolejnych odkryć. Z zakamarków wyrwali jeszcze kilka innych mikrofonów i małe kamery.

Nie udało im się ustalić, kto i w jakim celu zamontował te urządzenia. Szefowie klubu się wyparli, chociaż piłkarze nie dawali im wiary, bo montaż tego rodzaju aparatury wymagał czasu i nie mógł się odbyć po cichu.

Teoretycznie potrzebę prawdziwej wiedzy o tym, co mówią piłkarze (zamiast peanów trenera drugiej klasy Jarząbka Wacława), mógł mieć prezes-właściciel.

Może sieć kamer i mikrofonów potrzebna była stacji telewizyjnej w celu rejestracji prawdziwego życia szatni? Może z inicjatywą wyszła ABW do spółki z prokuraturą, mając nadzieję na odkrycie nowej afery korupcyjnej, skoro stara jest coraz mniej medialna. A jeśli tak, to czy "wielki brat" patrzył tylko na piłkarzy jednego klubu, czy może uruchomił maszynerię także w innych?

Ta historia znakomicie ilustruje polskie obyczaje futbolowe na początku XXI wieku. Ich cechą charakterystyczną jest powszechny brak zaufania. Piłkarze nie wierzą swoim pracodawcom, a ci oskarżają zawodników o pazerność, zapominając, że sami podpisują z nimi kontrakty niewspółmiernie wysokie w stosunku do umiejętności futbolistów.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2010/02/28/haki-z-szatni/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Trenerzy posądzani są o konszachty z menedżerami, a kibice wciąż nie mają pewności, czy piłkarz nie wykorzystuje stuprocentowej sytuacji dlatego, że nie potrafi, czy może dlatego, że postawił u bukmachera na zwycięstwo swojego przeciwnika.

Sezon rozpoczął się typowo, czyli nielogicznie. Legia przez 88 minut sprawiała wrażenie drużyny bez pomysłu, wystarczyło jednak wejście rezerwowego Sebastiana Szałachowskiego i jego dwie akcje w ciągu dwóch minut, żeby warszawianie zdobyli trzy punkty. To jest cała Legia. Wisła zwykle robi lepsze wrażenie od legionistów, lecz kiedy Bełchatów wbił jej gola już w drugiej minucie, i ona straciła rezon.

Ale ktokolwiek by wygrywał, i tak przy Justynie Kowalczyk cała nasza ekstraklasa to amatorszczyzna.

Młody napastnik wszedł na krzesło, chcąc znaleźć przyczynę, ale znalazł coś innego. Z zegara wystawał mały mikrofon. Zaalarmowani koledzy przerwali sznurowanie butów, zaczęli się rozglądać po szatni i po paru minutach dokonali kolejnych odkryć. Z zakamarków wyrwali jeszcze kilka innych mikrofonów i małe kamery.

Nie udało im się ustalić, kto i w jakim celu zamontował te urządzenia. Szefowie klubu się wyparli, chociaż piłkarze nie dawali im wiary, bo montaż tego rodzaju aparatury wymagał czasu i nie mógł się odbyć po cichu.

Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne