Zmęczeni odpoczywają, reszta trenuje

Kadra w Niemczech. Leo Beenhakker na razie ma do dyspozycji tylko 20 zawodników, którzy mogą pojechać na mistrzostwa Europy. Michał Kołodziejczyk pisze z Donaueschingen.

Publikacja: 19.05.2008 21:52

Trening kadry w Donaueschingen

Trening kadry w Donaueschingen

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

O 9 rano zbiórka w hotelu na warszawskim lotnisku. Później odprawa techniczna, czarterowy samolot do Zurychu, a następnie dwie godziny autokarem do położonego kilkanaście kilometrów od granicy ze Szwajcarią niemieckiego Donaueschingen.

Piłkarze wchodzący do hotelu Der Öschberghof byli bardzo zmęczeni podróżą, żadnego z nich nie stać było na uśmiech.

– Tylko pięciu z nich spało przed wyjazdem w Warszawie, inni zjeżdżali się z całej Polski i Europy, a potem czekali w hotelu od bladego świtu. Najbardziej zmęczony jest Michał Żewłakow, który przyjechał samochodem z Aten – mówi Marta Alf, rzeczniczka reprezentacji.

Hotel zgodnie z planem zamienił się w twierdzę. Cały teren ogrodzono, z barierek utworzono kilka punktów kontrolnych, na których wchodzący byli kontrolowani. Poza reprezentantami w hotelu mieszka tylko kilkunastu innych gości, którzy korzystają z pola golfowego. Kiedy pod obiekt podjeżdżał autokar z napisem "Polska 2008", drzwi wejściowe otoczyli ochroniarze ze słuchawkami w uszach, dostęp do zawodników został ograniczony do minimum.

Leo Beenhakker przygotował wcześniej szczegółowy plan i zamierza konsekwentnie go realizować. Nie ustąpił nawet dziś, kiedy po zaledwie kilkudziesięciu minutach odpoczynku zabrał piłkarzy na pierwszy trening na stadionie w Donaueschingen. Pogoda w Niemczech jest idealna do zajęć na boisku. Przez cały tydzień temperatura nie przekroczy 18 stopni.

Przez pierwszy tydzień zawodnicy nie będą się przemęczać. Ci, którzy przyjechali na zgrupowanie niemal prosto z klubów, muszą trochę odpocząć - Leo Beenhakker, trener Polaków

Z Warszawy przyleciało 20 zawodników. Najkrócej, bo tylko do piątku, trenować będzie z kadrą Wojciech Szczęsny, 18--letni bramkarz rezerw Arsenalu, powołany w ostatniej chwili tylko po to, aby jego klubowy kolega Łukasz Fabiański nie musiał trenować sam, zanim dojadą dwaj jego rywale do miejsca w bramce – Artur Boruc i Tomasz Kuszczak. Obaj pojawią się w Niemczech dopiero w piątek, podobnie jak Mariusz Lewandowski i Euzebiusz Smolarek. Dzień wcześniej powinni przyjechać Jacek Krzynówek i Jakub Błaszczykowski. Wszyscy ci zawodnicy albo jeszcze rozgrywają mecze w swoich klubach, albo dostali od trenera kilka dni wolnego na załatwienie prywatnych spraw.

Mimo że z takiej możliwości mógł także skorzystać Marcin Wasilewski, który w sobotę grał z Anderlechtem w finale Pucharu Belgii, to jednak przyleciał razem z trenerem bramkarzy Fransem Hoekiem z Brukseli do Zurychu dwie godziny przed resztą drużyny.

– Do wczoraj myślałem o klubie, zdobyłem puchar na jego stulecie i mimo olbrzymiej straty w połowie sezonu, kiedy zajmowaliśmy szóste miejsce w lidze, udało nam się wdrapać na drugie, gwarantujące grę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Od dzisiaj liczy się tylko Euro, trzeba zacząć się koncentrować, żeby chrzest na takiej imprezie wypadł zgodnie z naszymi zamierzeniami – mówi piłkarz.

Wasilewski przyznaje, że od czterech miesięcy przygotowywał się do turnieju i teraz na zgrupowaniu zamierza jedynie podtrzymywać formę. – Mimo dużej presji i tego, że do klubu sprowadzono młodego reprezentanta Belgii, udało mi się utrzymać miejsce w podstawowym składzie. Nie grałem tylko wtedy, gdy pauzowałem za żółte kartki. Cieszę się, że spadek formy przyszedł wcześniej, na mecz z USA, bo teraz wiem, że taki zimny prysznic był nam potrzebny. Zapewniam, że lepiej było przegrać w marcu w Krakowie, niż tuż przed mistrzostwami Europy w sparingach z Macedonią i Albanią. To mogłoby nam podciąć skrzydła – mówi zawodnik.

Dzisiejszy trening nie był zbyt forsowny. Po krótkim przemówieniu Beenhakkera zajęcia prowadził głównie trener przygotowania fizycznego Mike Lindeman. Piłkarze rozciągali mięśnie i biegali wokół boiska. Ćwiczenia z piłką zajęły tylko kilka minut. Poza Szczęsnym pierwszy raz z drużyną trenował także Roger, który polskie obywatelstwo otrzymał kilka tygodni temu. Wspólny, chociaż i tak nieskomplikowany język znalazł na razie tylko z Grzegorzem Bronowickim, z którym grał w Legii. Żaden z reprezentantów nie mówi po portugalsku ani po hiszpańsku.

Ponieważ spełnia się marzenie selekcjonera o trzech tygodniach treningów z wybranymi piłkarzami, Beenhakker ma wreszcie czas na zaplanowane zajęcia. – Przez pierwszy tydzień zawodnicy nie będą się przemęczać, ci którzy przyjechali na zgrupowanie niemal prosto z klubów, muszą trochę odpocząć – mówi "Rz" trener.

Miesiąc spędzony w tym samym towarzystwie i wypełniony tylko ciężką pracą mógłby szybko zniechęcić zawodników.

– Każdy z nas przyjechał tutaj, by przygotować się do wielkiego turnieju. Wszyscy widzimy siebie w roli zespołu – niespodzianki mistrzostw, drużyny, którą stać na to, by dobrą grą zaskoczyć nawet własnych kibiców. Chciałbym, żebyśmy dostali trochę czasu na oderwanie się od spraw związanych z piłką, np. na spotkanie z rodziną. Dla mnie zgrupowanie będzie trudne, bo zostawiłem w Brukseli żonę z dwójką dzieci, z których młodsze urodziło się dwa tygodnie temu – mówi Wasilewski.

Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont