Trener Raymond Domenech zostawił na ławce rezerwowych m.in. Thierry’ego Henry’ego, Sidneya Govou i Patricka Vieirę. W ataku zobaczyliśmy Nicolasa Anelkę i Karima Benzemę. Anelka grał tak jak niedawno w finale Ligi Mistrzów. Miał kilka sytuacji, mijał obrońców, ale kiedy już strzelał, to Panu Bogu w okno.
Zawód sprawił też Karim Benzema z Lyonu, o którego bije się kilkanaście europejskich klubów z Realem włącznie. 20-letni napastnik nie wykorzystał żadnej z kilku okazji.
Rumuni sprawiali wrażenie drużyny, która dostała się do finałów przez przypadek. Wprawdzie w ich szeregach nie ma gwiazd na poziomie Francji, ale kibice wiedzą, kim są Adrian Mutu z Fiorentiny, Christian Chivu z Interu czy Cosmin Contra z Getafe. Wszyscy trzej zagrali, jakby ich nie było.
W ostatnich 20 minutach zobaczyliśmy dwie nadzieje francuskiej reprezentacji Samira Nasriego z Marsylii i Bafetimbi Gomisa z Saint Etienne, ale wiele to nie zmieniło.
We Francji pewnie znów słychać głosy, że trener powinien jednak wziąć do Szwajcarii Davida Trezegueta. Ale Domenech zbierał już cięgi po pierwszych meczach mundialu, a potem, kiedy zdobył wicemistrzostwo świata, oddawano mu honor.