W dwóch pierwszych meczach mundialu w Szwecji Brazylijczycy grali poniżej oczekiwań i trener znalazł się pod presją nie tylko kibiców i dziennikarzy, ale także grupy najstarszych zawodników. Wystawił więc dwóch rezerwowych. Pele nie miał jeszcze 18 lat i wyglądał przy kolegach jak chłopiec do podawania piłek. Garrincha miał jedną nogę krótszą, a lekarz kadry był przeciwny jego grze. Piłkarz nie zdał prostego testu na inteligencję i, zdaniem doktora, bardziej nadawał się do szpitala psychiatrycznego niż na boisko.
Pierwsze minuty meczu Brazylia – ZSRR w Goeteborgu z udziałem obydwu nowych piłkarzy wstrząsnęły nie tylko Krajem Rad, ale i światem. Brazylia wygrała, wkrótce zdobyła pierwszą z pięciu gwiazdek za mistrzostwo, a od tamtej pory Pele to jest nazwisko – punkt odniesienia dla wszystkiego, co wydarzyło się w piłce nożnej w ciągu pół wieku. Garrincha zaś to wzór skrzydłowego o nieporównywalnym dryblingu.
Z tej rocznicy nie wynika nic poza nostalgicznym powrotem do czasów, w których wszystko było inne. Telewizja stawiała pierwsze kroki, Adi Dassler i jego brat Rudolf dopiero rozpoczynali w małym bawarskim miasteczku produkcję butów Adidasa i Pumy. Amerykańskich parweniuszy z Nike czy Reeboka jeszcze wtedy nie było na świecie. Piłka zrobiona była ze skóry. Żeby ją napompować, trzeba było wyjąć długi, gumowy „cycek”, a potem zawiązać piłkę sznurowadłem. Kiedy padał deszcz i taką mokrą, ciężką piłę miało się pecha uderzyć głową właśnie od strony sznurowadła, na czole przez kilka dni pozostawały sznyty.
Koszulki robiono z czystej, zdrowej bawełny. Były sznurowane pod szyją i musiały wystarczyć na wiele gier. Nikt się wtedy, nawet po meczach międzypaństwowych, nimi nie wymieniał.
Na boisku zwyciężał ten, kto lepiej grał. Sprzęt nie decydował, bo wszyscy mieli jednakowy. Dla biedniejszych piłka była oknem na świat. Pele leciał pierwszy raz samolotem właśnie na mistrzostwa do Szwecji. Kiedy Polacy rozgrywali mecze w Związku Radzieckim, gospodarze stosowali metodę, na którą nie mieliśmy sposobu. W szatniach stadionu na Łużnikach czy innych miast zostawiali poczęstunek – stoły zastawione jedzeniem z owocami południowymi włącznie. Nasze niedożywione chłopaki nie były w stanie się oprzeć, a potem nie mogły grać.