Przez dekady mój kraj wychowywał cudownych piłkarzy i jestem dumny, że mogę rozegrać ten mecz. Z wieloma obecnymi reprezentantami pracowałem, w klubie i reprezentacji. Moja ojczyzna, wspomnienia, mają wielki wpływ na to co robię, ale moim celem jest awans. Zrobię wszystko, żeby awansować. Czy po to, żeby być w Rosji jeszcze większym bohaterem? Nie dbam o takie sprawy. Jakby powiedział mój kolega Leo Beenhakker, ani mnie to ziębi ani grzeje. Ryzykuję tylko tym, że jak wygram, to mnie nie będą chcieli wpuszczać do Holandii. Ale niech tam, chcę być zdrajcą roku w Holandii. Obu hymnów przed meczem nie zaśpiewam, bo nie znam słów rosyjskiego. Ale melodia mi się podoba, zamierzam nucić. Jak już zostawać zdrajcą, to przez duże "Z".
Czy się boję? Strasznie, dlatego będziemy atakować, bo im bliżej naszej bramki będą Holendrzy, tym bardziej będę się bał. Podczas tego turnieju kto szybciej rusza do ataku, ten przechodzi do następnej rundy. Nastawianie się na obronę nic już nie daje. Poza tym ludzie nie chcą tego oglądać.
Będzie nam dużo trudniej niż w meczu ze Szwedami, bo oni są bardziej przewidywalni. Holandia lubi atakować, dominować, ale każdy ma słabe punkty. Po to mamy DVD z nagraniami meczów Holendrów. Po co w ogóle porównywać siły obu drużyn, wystarczy zerknąć w statystyki. Co osiągnęli Holendrzy, w jakich klubach grają. A potem zróbcie to samo z rosyjskimi piłkarzami. Ilu z nich grało w Lidze Mistrzów? Jeden, dwóch? I to w drużynach, które kończyły rozgrywki z jednym punktem albo nie zdobywały ich wcale. Zrobimy jednak wszystko, by awansować.
Piłkarze odzyskują siły po meczu ze Szwecją. Zapewniam was, że nie było świętowania awansu w rosyjskim stylu, choć pokojów nie kontrolowałem. Zachęcam swoich piłkarzy, by się cieszyli tym co robią. Potrzebują tego, mają taki problem, że czasami gdy za dobrze im idzie patrzą na siebie zaniepokojeni. Zamiast dodatkowej motywacji mają wtedy spętane nogi, tak nie może być.