Ostatnie sceny takich meczów wyjaśniają wszystko. Islandczycy trzymający się za ręce, dziękujący publiczności, rozdający uśmiechy, chętni do ściskania każdego kto im wejdzie w spocone ręce. Po drugiej stronie boiska siedział samotnie Krzysztof Lijewski. Siedział przed polem bramkowym i płakał. Pod polską bramką, oparty plecami o słupek łzy ocierał Bartosz Jurecki. Na środku uklęknął Sławomir Szmal, schował głowę w swą zieloną bluzę z numerem 1 i oparł czoło o parkiet.
Wenta dziękował każdemu. Po ojcowsku przytulił Szmala, który miał pretensje do siebie, że złapał za mało piłek. – Chwyciłbym dwie-trzy więcej, chłopaki strzeliliby bramki, byłby remis i półfinał – mówił bramkarz do dziennikarzy. Trener poklepał Jureckiego i każdego z reprezentacyjnej czternastki, która po 28 latach wróciła na igrzyska, lecz nie spełniła śmiałych marzeń. Długo nie mogli się pozbierać. Mimo, że przegrali, niechętnie schodzili z błękitnego boiska, na którym zostawili tyle potu.
Wenta: Nie wiem co będzie, chciałbym dalej prowadzić tę drużynę, ale teraz jest mi za trudno o tym mówić. Za wiele we mnie emocji...
Jedni szli szybko patrząc przed siebie, unikając mikrofonów i włączonych kamer. Bartłomiej Jaszka przebiegł do szatni, bo łzy wciąż kapały, a piłkarze ręczni nie lubią pokazywać słabości. Grzegorz Tkaczyk, kapitan, powiedział, że nie może mówić. – Nie dziś – mruknął.
Bogdan Wenta stawił czoło sytuacji, ale widać było, że z trudem panuje nad sobą. – Nie zagraliśmy dobrze w pierwszej połowie, wszyscy harowali, ale niewiele z tego wychodziło, zabrakło komunikacji w obronie, źle przekazywaliśmy sobie środkowych. Wiele bramek straciliśmy po typowych akcjach Islandczyków, ich zagraniach na koło. Wszystko im wchodziło, nawet podania na wysokości głowy, które powinniśmy przejmować. W drugiej połowie było już lepiej, odrobiliśmy trochę strat, cztery razy dochodziliśmy ich na odległość jednej bramki, ale co zrobić, ktoś podjął złą decyzję, ktoś się pospieszył, nie przygotował ataku i wyszło jak wyszło. Trzeba to jasno powiedzieć, Islandia zagrała lepiej od nas, przechytrzyli nas, zwłaszcza w pierwszej połowie – Wenta starał się mówić konkretnie, o tym co było w meczu. Jak zawsze trener był z drużyną. Nie powiedział złego słowa o tych, którzy bardziej zawinili od innych, nikogo nie wskazał palcem.