Sondaże wskazywały, że ludzie chętniej widzieliby w tej roli kogoś takiego jak Zbigniew Boniek - elokwentnego światowca z koneksjami, sprawnego organizatora dobrze czującego się przed kamerami. Boniek potrafił sobie znaleźć miejsce po karierze piłkarskiej. Lato - nieszczególnie. Uzyskał wprawdzie senatorski mandat, ale widocznie nie spełnił oczekiwań wyborców, skoro po raz drugi nie obdarzyli go zaufaniem.

Lato nie ma opinii mędrca, blado wypada w wystąpieniach publicznych, a tego będzie się od niego wymagało, bo jego kadencja zakończy się dopiero po mistrzostwach Europy, których Polska jest gospodarzem. Ale wysokie funkcje czasami wyzwalają w ludziach umiejętności, o jakie byśmy ich nie podejrzewali. Trzeba mieć taką nadzieję i w tym wypadku. Nie ulega wątpliwości, że Lato ma charakter, nazywany przez niektórych chłopskim rozumem. Jest uparty i jeśli niektórzy wyborcy głosując na niego uważali, że dzięki temu wkradną się w jego łaski, to mogą się pomylić.

Nowy prezes uważany był za przedstawiciela pezetpeenowskiego betonu, odpornego na wszelkie reformy. Dla ministerstwa sportu wybór Laty może nie być wystarczającym powodem do zaniechania wojny. Ministerstwo i Polski Komitet Olimpijski kibicowały Bońkowi. Lato jest prezesem ograniczonego zaufania, mającym niewątpliwie dobre chęci. Odniesie sukces, jeśli nie ulegnie podszeptom powiatowego elektoratu, myślącego wciąż kategoriami kupowania meczów za skrzynkę wódki.

[ul][li][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/10/30/prezes-ograniczonego-zaufania/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/li][/ul]