GKS po ponadpółrocznej przerwie, spowodowanej instalacją podgrzewanej płyty boiska, wrócił do Katowic i udowodnił, że nie zamierza się poddawać mimo kłopotów finansowych. Pierwszą bramkę strzelił chwilę po rozpoczęciu spotkania Mateusz Sroka, drugą w 75. minucie z rzutu wolnego Piotr Plewnia. W Zniczu zadebiutował wypożyczony z Legii Kamil Majkowski, po przerwie zastąpił Mikołaja Rybaczuka.
Z pozostałych meczów najciekawiej zapowiada się ten w Ząbkach. Lider Dolcan podejmie ŁKS Łódź, który o powrót do ekstraklasy walczy nie tylko na boisku, ale i w sądzie. Jeszcze kilka dni temu nie było wiadomo, czy spotkanie w ogóle się odbędzie. ŁKS chciał je przełożyć - tak jak poprzednie z Wartą Poznań, bo czeka na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który 12 sierpnia rozpatrzy skargę na decyzję Komisji Odwoławczej PZPN o nieprzyznaniu klubowi licencji na grę w ekstraklasie. Na przesunięcie terminu kolejnego meczu nie zgodził się jednak PZPN.
Wiara, że ŁKS będzie występował w ekstraklasie, jest w Łodzi wielka, ale jeszcze większe zamieszanie panujące w klubie. Część zawodników nadal nie podpisała kontraktów. W Ząbkach nie zagrają m.in. Piotr Świerczewski i Piotr Drumlak oraz Tomasz Hajto, zawieszony za kartki. Nikt nie wie, na co stać piłkarzy ŁKS. Dolcan w pierwszym spotkaniu rozbił Stal 4:1.
Zespół ze Stalowej Woli chce jak najszybciej zapomnieć o tej porażce, ale mecz z Widzewem może pogrążyć go jeszcze bardziej. Łodzianie tydzień temu potwierdzili swoje aspiracje do awansu, wygrywając w Łęcznej z Górnikiem 2:0.
Piłkarze Sandecji, zanim wybiegną na boisko w Świnoujściu, muszą pokonać ponad 800 kilometrów. Podróż rozpoczęli już w czwartek, w dobrych humorach. Na inaugurację zremisowali z jednym z faworytów Podbeskidziem, a mogli nawet zwyciężyć, gdyby rzut karny wykorzystał Wojciech Fabianowski. W sobotę sprawdzą Flotę, która w ubiegłym sezonie wypadła najlepiej z debiutantów. Zakończyła rozgrywki na siódmym miejscu, stwarzając problemy niejednemu rywalowi.