Ślubne prezenty

Największy aplauz na stadionie Polonii spowodowało pojawienie się na trybunie „Kamiennej" młodej pary. Czarny szalik Polonii pięknie kontrastował z bielą sukni. Kibice odśpiewali „Sto lat" i zażądali „gorzko". Wesele trwało na trybunie, na boisku smutek i żal. Redaktor Michał Kołodziejczyk już w dziesiątej minucie zapytał, ile do końca, a w odpowiedzi usłyszał, że ja też bym poszedł, ale służba nie drużba.

Publikacja: 09.08.2009 21:01

Siedzieliśmy więc, patrząc na kiksy zawodników, na Sebastiana Przyrowskiego, który nie przeniesie się nigdy do Tottenhamu, dopóki będzie wychodził daleko z bramki w najmniej odpowiednim momencie. I rozmawialiśmy o tym, co się działo na innych boiskach.

O tym, że Cracovia nie dorosła jednak do gry w ekstraklasie, skoro jej piłkarze tracą sześć bramek z Lechią, a działacze nie wiedzą, jakie warunki trzeba spełnić, żeby uzyskać zgodę na imprezę masową. Cracovia tego nie zrobiła, więc jej mecz w Sosnowcu oglądało mniej więcej tyle osób, ile w godzinach szczytu mieści się w jednym wagonie warszawskiego tramwaju. W związku z poziomem gry Cracovii to może i lepiej.

Wspomnieliśmy też o tym, że Zagłębie Lubin traci cztery bramki w drugim meczu z rzędu, chociaż wcale nie gra tak źle, jak by sugerowały wyniki. Jeśli na dzień dobry po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej trafia się na mistrza i wicemistrza Polski, to można mówić o pechu. O możliwościach jeszcze nie.

Polonia Bytom wygrywa drugi mecz z rzędu, a Bełchatów żadnego z dwóch nie wygrał.

Na Konwiktorską warto było przyjść dopiero w 88. minucie, żeby zobaczyć wydarzenia z 90. Tak powstają legendy, zaczynają się kariery i tworzą się wróżby. Założę się, że ta młoda para przyszła na stadion, bo chciała zacząć nowe życie od zwycięstwa. Kiedy osiąga się je w takich okolicznościach, w ostatniej chwili, smakuje ono lepiej.

Patrząc na nich, pomyślałem, że rozumu trzeba nie mieć – oni tu, a tam goście muszą pić bez tego „gorzko" albo, co gorsza, czekają.

Ale kiedy tak myślałem, wróciły wspomnienia: mając lat 26, sam brałem ślub i między cywilnym a kościelnym pojechałem szarą wołgą umajoną kwiatami, w czarnym garniturze, na mecz Legia – Pogoń. Kaziu Deyna powiedział: „Masz ode mnie bramkę w prezencie". I strzelił, a Legia wygrała 4:1. Życie mam szczęśliwe. Tylko dziś nie ma już takich piłkarzy, którzy jeśli coś obiecają, to zrobią.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/08/09/slubne-prezenty/]blog.rp.pl/szczeplek[/link]

Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń