Obie drużyny zdominowały rywalizację w rundzie jesiennej. Drużyna z Bielska-Białej, która przez kilka kolejek była liderem, teraz musi gonić łodzian. W tym pojedynku Łódzki KS jest na razie lepszy o jedną wygraną. Trzy tygodnie temu Podbeskidzie przegrało z Górnikiem Łęczna i teraz musi samo czekać na potknięcie rywali.
W Bielsku-Białej najbardziej liczą na duet napastników Adam Cieśliński – Robert Demjan. Obaj trafili do zespołu w przerwie letniej i stworzyli najskuteczniejszy atak w pierwszej lidze. Razem mają na koncie już 17 goli.
Tak dobrej gry nie byłoby też bez Macieja Rogalskiego, który też został sprowadzony przed sezonem. W Lechii Gdańsk nie było już dla niego miejsca, za to znakomicie odnalazł się w Podbeskidziu. Kibice są zachwyceni formą, jaką prezentuje.
W Gorzowie czekają na zwycięstwo już od półtora miesiąca. Nie pomagają nawet protesty kibiców, którzy oskarżają piłkarzy o brak profesjonalizmu. Ostatnią drużyną, która przegrała z GKP, było najsłabsze w lidze KSZO Ostrowiec Św. Gorszego rywala na przełamanie czarnej serii nie można było sobie jednak wyobrazić. W sześciu meczach przeciwko Podbeskidziu GKP nie wygrało ani razu (tylko dwa remisy).
Do Łodzi przyjeżdża słabe KSZO i trudno sobie wyobrazić wynik inny niż zwycięstwo ŁKS. Tym bardziej że drużyna prowadzona przez Andrzeja Pyrdoła odniosła dziewięć kolejnych zwycięstw w lidze. Trener KSZO Czesław Jakołcewicz po ostatniej porażce oddał się do dyspozycji zarządu, ale na stanowisku pozostał. W sobotę humoru raczej sobie nie poprawi.