Hiszpania zaczyna rundę rewanżową z nadzieją. Dał ją Betis. Lider drugiej ligi udowodnił, że nawet gwiazdy można sprowadzić na ziemię. W ćwierćfinale Pucharu Króla wygrał 3:1 z Barceloną, która nie poniosła porażki w 28 meczach z rzędu.
Tyle że w środę najlepsi odpoczywali (grali tylko Gerard Pique, Xavi i Leo Messi), a rezerwowi nie musieli umierać na boisku, bo awans był już pewny po pierwszym spotkaniu, wygranym 5:0. Co innego liga, tu nikt z mistrzów Hiszpanii nie zamierza się oszczędzać i pozbywać piłki. W sobotni wieczór spróbują ją choć na chwilę odebrać zawodnicy Racingu Santander, klubu, który przejął właśnie Ahsan Ali Syed, biznesmen z Indii.
Źle się dzieje w królestwie z Madrytu. Jose Mourinho grozi, że po sezonie przekaże swoje insygnia komuś innemu, skoro nie pozwalają one decydować o transferach. Nawet tych niezbędnych. Bez napastników (przyjść ma na razie Ruud van Nistelrooy) można zapomnieć o tytule, który i tak mocno się oddalił. Real (też jest w półfinale Pucharu Króla, po dwóch zwycięstwach nad Atletico) przez wpadkę z Almerią traci do Barcelony już cztery punkty. W niedzielę podejmuje Mallorcę.
Wiara w dogonienie Borussii wygasła. W Niemczech wszyscy otwarcie przyznają, że pozostała walka o drugie miejsce. Najbliższy rywal lidera z Dortmundu, Stuttgart, broni się przed spadkiem. Tak jak Koeln, w którym debiut ma za sobą Sławomir Peszko. Wraz z Lukasem Podolskim (prezydent klubu zapowiada, że napastnik nie opuści zespołu mimo wielu ofert) i Adamem Matuszczykiem podjął się misji ratowania Bundesligi. Każdy punkt jest bezcenny, zwłaszcza w takich meczach jak ten sobotni: z Werderem Brema, który również musi bardzo uważać, by nie zsunąć się w przepaść.
W Anglii skutku nie przynoszą kolejne próby pokonania Manchesteru United. Dobry humor nie opuszcza Aleksa Fergusona. Na pytania, kto w spotkaniu z Birmingham City zastąpi na prawej obronie zawieszonego za czerwoną kartkę Rafaela da Silvę, odpowiedział, że nikt nie musi tego robić: można przecież wstawić go do składu, mówiąc, że to jego brat bliźniak Fabio. I tak nikt nie zauważy różnicy. Powodów do radości szkockiemu menedżerowi oprócz dobrych wyników dostarcza także deklaracja Ryana Giggsa (tydzień temu założył czerwoną koszulkę po raz 600.). Długowieczny pomocnik z Walii obiecał, że z boiska nie zejdzie jeszcze przynajmniej przez rok. W dodatku do składu wraca inny weteran Paul Scholes. Ferguson oczekuje w sobotę kolejnego zwycięstwa i więcej bramek - pięć ostatnich meczów z Birmingham kończyło się wynikiem 1:0 lub 1:1.