Vladimir Weiss nowym trenerem Legii?

Vladimir Weiss zostanie nowym trenerem Legii Warszawa. Główna zaleta: robi wielkie rzeczy z małymi drużynami

Aktualizacja: 29.05.2011 11:02 Publikacja: 29.05.2011 01:01

Vladimir Weiss

Vladimir Weiss

Foto: AFP

Prezes Mariusz Walter nie bał się stawiać na młodych polskich trenerów – najpierw przez trzy lata próbował wprowadzić hiszpańskie standardy na polskiej ziemi zatrudniając Jana Urbana, ostatni sezon dał zmarnować temu, który od kilku lat cieszył się opinią najzdolniejszego w pokoleniu – Maciejowi Skorży. To, że teraz wybór padnie na kogoś zza granicy było niemal pewne.

Vladimir Weiss to ma być nowa ścieżka. Nad wielkimi nazwiskami z Zachodu, jak choćby Jose Mari Bakero, przewagę ma od razu na starcie – nie będzie potrzebował czasu na aklimatyzację, nie będą dziwić go rzeczy, których przyzwyczajeni do profesjonalnej organizacji nie są w stanie zrozumieć. Chociaż jako trener wcale nie ma dużego stażu, osiągnął już sporo, bo wprowadził do Ligi Mistrzów Artmedię Petrzalkę Bratysława, pokonując w kwalifikacjach Celtic Glasgow, a kilka lat później wywalczył pierwszy, historyczny awans na mistrzostwa świata z reprezentacją Słowacji.

– To, co zrobił, dało mu wyjątkowe miejsce w historii naszego futbolu. On ma wygrywanie w genach. Prowadziłem go, jako piłkarza w Koszycach, nie był jakiś wyjątkowy, ale miał charakter. I to mu teraz zostało. Wszystko musi być ułożone tak, jak to sobie zaplanował. Nie znosi improwizacji. Słowacja miała i ma zdolnych piłkarzy, ale dopiero ktoś taki jak Weiss potrafił ich poukładać – mówi „Rz" Duszan Radolsky, były trener polskich klubów.

Wyniki bez gwiazd

Jako piłkarz grał tylko w czechosłowackich (czeskich), a później słowackich klubach – Interze Bratysława, Sparcie Praga, Petrze Drnovice, Dunajskiej Stredzie, Koszycach i Artmedii. 19 razy wystąpił w reprezentacji Czechosłowacji, między innymi na mundialu we Włoszech w 1990 roku. Dla samej Słowacji zagrał w 12 meczach, strzelił jednego gola, ale za to historycznego, bo pierwszego dla oddzielonego od Czech kraju.

– Tata mógł wyjechać za granicę, jak zrobili to jego koledzy zaraz po upadku żelaznej kurtyny. Kiedy zmieniał się system, był u szczytu kariery, ale wszystko zepsuła koszmarna kontuzja. To, czego nie zrobił jako piłkarz, robi teraz jako trener. Jest jeszcze młody, a już dużo osiągnął – mówił w wywiadzie dla ESPN Vladimir Weiss junior, który ostatni sezon spędził w Glasgow Rangers. Vladimirów Weissów jest zresztą trzech, tak samo nazywał się dziadek piłkarza, który reprezentował Czechosłowację na igrzyskach w 1964 roku, w Tokio, gdzie wywalczył zresztą srebrny medal.

Dla Rangersów nazwisko Weiss kojarzy się z sukcesem, dlatego bardzo chętnie wypożyczyli syna selekcjonera reprezentacji Słowacji z Manchesteru City. Chociaż od 2005 roku, kiedy Artmedia upokorzyła Celtic minęło już sporo czasu, wyniku z 0:5 z Bratysławy ciągle wymieniany jest na liście hańby rywali zza miedzy. To wtedy zaczęła się wielka kariera trenera Vladimira Weissa. Tym bardziej że sam awans nie był szczytowym osiągnięciem klubu. – Przegrali dwa mecze z Interem Mediolan, ale zremisowali i pokonali Porto, dwa razy zremisowali z Glasgow Rangers. A w drużynie byli piłkarze dla Europy anonimowi. Pavol Stano gra teraz w Kielcach, Blazej Vascak trafił do Polonii Bytom. Artmedia nie wyszła z grupy, ale trener wyrobił sobie nazwisko – przypomina Radolsky. Z klubem z Bratysławy Weiss wywalczył dwa mistrzostwa Słowacji i dwa puchary. Pracował też w Rosji, ale misja wprowadzenia na salony Saturna Ramienskoje zakończyła się niepowodzeniem.

Dyscyplina, posłuszeństwo

Ci, których prowadził, mówią, że jest sprawiedliwy. Raczej kiepski polityk, bo nie umie grać, a woli powiedzieć prawdę prosto w oczy. To nie wszystkim się podoba, nie jest tak, że zostawia za sobą tylko wielkie przyjaźnie. Stano, który teraz gra w Koronie, wspominał, że nie wrócił do składu po kontuzji, bo Weiss w tym czasie sprowadził już innego piłkarza i zakomunikował mu, że już go nie potrzebuje.

Lubi dyscyplinę, spóźnialscy i imprezowicze mają u niego ciężkie życie. Po sukcesie sam jednak wysyła piłkarzy na dyskotekę, pracuje nad integracją w zespole, często rozmawia indywidualnie z zawodnikami, którzy są ważni w jego koncepcji. Broni ich przed mediami, nie szuka przyjaciół wśród dziennikarzy, bo niemal zawsze broniły go wyniki. Na mistrzostwach świata w RPA był nawet autorem małego skandalu, gdy zapytany o coś drażliwego po porażce Słowacji 0:2 z Paragwajem odepchnął dziennikarzy i rzucił w ich stronę: „buzeranti vyjebani". Buzeranti to „pedały". Konflikt zakończył się po kilku dniach, gdy Słowacja wygrała z Włochami 3:2 sprawiając chyba największą niespodziankę fazy grupowej mundialu. W takich okolicznościach zgoda przychodzi łatwiej.

– Trafiłem na świetne pokolenie piłkarzy, z których niemal wszyscy grają w wielkich europejskich klubach. Od kiedy system szkolenia u nas w kraju zbudował dr Jozef Venglosz, będziemy mieli coraz lepszych zawodników – mówił Weiss.

Na mistrzostwa Słowacy awansowali między innymi po dwóch zwycięstwach z Polską. W Bratysławie strzelili dwa gole w ostatnich pięciu minutach, w Chorzowie pokonali nas 1:0 po samobójczym golu Seweryna Gancarczyka. Wbiegający na boisko z podniesionymi rękoma, przy gęsto padającym śniegu Weiss przeszedł do historii słowackiej piłki. To był też ostatni jak do tej pory mecz naszej reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Słowacja odpadła z turnieju po porażce 1:2 z Holandią. – Osiągnęliśmy historyczny sukces, jesteśmy małym krajem, a udało nam się utrzeć nosa wielkim drużynom. Nikt nie miał do nas pretensji o to, że nie zaszliśmy dalej. Na chwilę wyszliśmy z cienia hokeja – mówi Jan Mucha, który na turnieju reprezentował Legię Warszawa. Na wakacje został jeszcze w Afryce, bo odwiedził w Zimbabwe Dicksona Choto. Do Europy wrócił już jako piłkarz Evertonu. Teraz być może wróci do Legii na wypożyczenie, ale tylko jeśli Weiss podpisze wreszcie kontrakt.

Brychczy zostanie

Przedstawienie nowego trenera może nastąpić nawet w niedzielę, po ostatnim w sezonie meczu z Polonią Bytom. Przez ostatnie tygodnie Weiss negocjował z Legią wysokość kontraktu, możliwość równoczesnego prowadzenia reprezentacji Słowacji czy też wpływu, jaki będzie miał na transfery i budowanie drużyny. Wszędzie tam, gdzie pracował, zabierał ze sobą asystenta Michała Hippa. Nieoficjalne mówi się, że z obecnego sztabu Legii w klubie mieliby pozostać tylko Lucjan Brychczy, Krzysztof Dowhań i Jacek Magiera. Oprócz Muchy drużynę wzmocni być może także Robert Jeż – kupiony wiosną z mistrzowskiej Żiliny przez Górnika Zabrze.

Weiss przed jednym z meczów Artmedii w Lidze Mistrzów powiedział: „Jesteśmy małą drużyną, z małego miasta w małym państwie. Ale mamy wielkie serca". Legii ostatnio serca do gry bardzo brakowało.

 

 

 

 

Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Materiał Promocyjny
Raportowanie zrównoważonego rozwoju - CSRD/ESRS w praktyce